Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–A…rozumiem.
–Kawy?–Kosmadostrzegłjejzmieszanie
iniepewność.Uśmiechałsiępodnosem,obserwując,jak
zpieczołowitościąoglądakażdyzakamarekjegolokum.
–Nie,dziękuję.Niepijamkawyotejporze.
–Jestdobranapobudzenie.Toczymmogęcię
poczęstować?–dopytywał,zbliżającsiędoniej.
–Jestemspragniona…Możetrochęwody.
–Skorojesteśspragniona,tobardziejskłaniałbymsię
kutemu.–Przekroczyłjejgranicę,odgarnąłdotyłujasne
włosy,poczymmusnąłdrżącewargiswoimi.–Jesteś
niezwykła–zabrzmiałjegoniski,zmysłowygłos.
***
Oczywciążmiałazamknięte,zupełniejakbychciała
wtensposóbzatrzymaćtęchwilęnazawsze.
Ondelektowałsiętymniezwykłymwidokiem.Ztrudem
nadsobąpanował,wyobrażającsobieprzeróżnerzeczy.
Czyjednakmógłwykonaćkrokdalej?Wkońcuwyłączył
myślenie.Schyliłsię,bypocałowaćjejrozchylonewargi
porazdrugi.Wciążsmakowałytortemurodzinowym,
znutączekolady.Kosmasięoblizałzesmakiem.
–Zachwilęcięzjem,taksmakujesz.–Westchnął,
aponieważnieprotestowała,zacząłobsypywaćgorącymi
muśnięciamiustjejszyjęidekolt.
Niebuntowałasię.Ichoćcośwniejkrzyczało,bysię
wycofać,żetoczysteszaleństwo,tojednocześnie
pragnęławięcej.Więcejjego.Odchyliłagłowędotyłu,
pozwalającmunapieszczoty.Jejciałopowolizmieniało