Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
natrzechkółkach.Szeptuchypaliłychwasty,byodczynić
uroki.Innimodlilisięgorliwie.Aleitonieprzynosiło
żadnychrezultatów.
Tymkowiciężkobyłoznaleźćdobregokolegę.Ba,
jakiegokolwiekkolegę!Coprawda,wławcesiedział
zJackiem,alenieprzepadałzanim.Bojakmożnalubić
kogoś,ktopożeratonyjedzeniairozsypujewokółsiebie
okruchy,któreprzyklejająsiędoksiążek,piórnikaiubrań?
Nierozumiałteż,jakmożnazjeśćnaraztylechipsów,
ciastek,batoników.
Naskrajuparku,niedalekoszkoły,wstarejkamienicy
zdobionejwieżyczkamiikrużgankamiznajdowałsię
malutkisklepikzgramiplanszowymi.Jegowłaścicielem
byłpanSeweryn.Starszysiwowłosymężczyznabył
wysokiiszczupły.Lekkoprzygarbioneplecypodkreślały
barczysteramiona.Nanosiezawszemiałmalutkie
okulary.MówiłTymoteuszowi,żedogry,jakidotanga,
trzebadwojga.Tłumaczył,żeJaceknapewnojestdobrym
kolegąiżewartospróbowaćsięzaprzyjaźnić.Chłopiec
miałwpamięcitesłowa,aleitaktraciłcierpliwość,kiedy
tylkowchodziłdoklasyiwidziałJackaubabranego
jedzeniem.
TerazwreszciemógłniezaprzątaćsobiegłowyJackiem,
bobyływakacje.Toczas,któryTymekbardzobylubił,
gdybymiałzkimgraćwswojeukochaneplanszówki.
Niestety,dziewczynytrzymałysięrazem,anaspotkanie
zjedynymkolegąwogóleniemiałochoty.Najczęściej
więcgrałzpanemSewerynem,aleionzajętypracączy
przeglądaniemstarychdokumentówimapniezawsze
miałczasnarozrywkę.
Tamtegodnia,kiedyTymekzobaczyłcoś,cojaksądził,
ujrzałtylkoon,usłyszałnajpierwwzburzonygłosswojej
mamydobiegającyzgabinetu.Zaciekawionywszedł
dośrodkaisięrozejrzał…
NieczęstogabinetAnnybyłotwarty.Zazwyczaj