Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Odrazuznalazławspólnyjęzykzmojążoną.Dzieciństwo,dom,
wspomnieniamiałypodobne.Więcsłuchałem.Przezostatnietrzy
latawieleprzeszła.Mieszkazchłopakiemijegorodziną,razem
jużkilkanaścielat.Niedawnowdomubyłydwapogrzeby,ato
włączyłowniejnieznanewcześniejuczuciaizrodziłopytania
owłasnątożsamość.
Wieszmówi,gdyjedziemymostemBrooklińskim.Kiedy
ostatnioktośmniepytałoto,kimjestem,odpowiedziałam,
żePolką.Oczywiście,jestemAmerykanką,aletutajkażdyjest
skądś.Niewiemdlaczego,todziwne,aleczuję,żejestemwłaśnie
stamtąd.
Touczucietowarzyszynamprzezcałydzień.Rebeccaobserwuje
nasbacznie,przysłuchujesię,chcącwyłapaćelementy,któremożna
byłobynazwaćpolskimi.IstalepytaoLeopolda.
Mójchłopakniedawnostraciłpracę.Tylkoniemówciemamie.
Jasne.Słuchajpytamaczymoglibyśmyzatrzymaćsię
gdzieś,żebykupićkwiaty?
Kwiaty?pyta,nawigującwielkąkierownicąauta.
Niemogliśmyichtudostać,takjakzniczy.
Wsensienagrób,tak?
DojeżdżamynaBrooklyn.
Zaczekajciechwilęproponujeipozaparkowaniuwychodzi
zauta.
Ztokurozmowysądzę,żeposzłapoMaryEllen.Zastanawiamy
sięzżoną,cozrobić:
Chciałbympołożyćnajegogrobiekwiaty,zapalićświeczkę.
Niezrobiłemtegotrzylatatemuiczuję,żemuszę.Alemożetojest
dziwnedlanich,niechciałbymwprawiaćichwzakłopotanie.
Jesteśmyobcy,toichgrób,aoniitakrobiąnamprzysługę.Ten
cmentarzjestdwiegodzinydrogistąd.
Jeśliczujesz,żetakpowinieneśzrobić,kuptekwiaty.