Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
byłokiedyśkoniem,nicwięcejniemiałwustach.
Aprowizacjamocnokulałazpowodurozmiękłych,
zupełniepozalewanychmiejscamidróg,którychniedało
sięnawetominąćpolami,boiteprzypominałybłotniste
sadzawki,wjakichlatemmłodyPodolskitaplałsięobok
dworupoobfitychdeszczach.Tylkożetoniebyłoupalne,
burzowelato,leczkoniecgrudnia,amrózchwytał
zaledwienakilkagodzin,poczymsypałośniegiem
izalewałodeszczemnazmianę.
Dotegojadowitywiatrwdzierałsiępodnasiąknięte
wodąmunduryiwmokrebuty,ajednocześniesmagał
pospoconychodjazdyplecach.Jakoułanimielikonie,
naktórecorazłakomiejspoglądaliinniżołnierze,więc
Antonicorazczujniejspał,bojącsię,żektóregośranka
jegopięknykasztanowyogierbędziesiępiekłnajakimś
naprędcespreparowanymruszcie.Inaczejsobie
wyobrażałwyprawężycia,jaknazywałzaciągnięciesię
dolegiiwarszawskiej,doczegoteżnamówiłswego
przyjaciela,MichałaŚniegockiego.Tymczasemodwielu
dnipoprostujechaliprzedsiebie,mimowichury,
śniegów,mrozówideszczu.Bozimasamawsobienie
byłabynajgorsza,aleodwilżwykańczała.Artyleriagrzęzła
wbłocie.Musielipomagaćwwyciąganiuarmattonących
wrozmokłymgruncie.
Antoniwidział,jakFrancuzi,nieprzygotowaninato,
coichspotkałotu,napółnocnymMazowszu,ciągle
dygotalizzimna,narzekali,masowochorowali
zniedożywieniaizmęczenia.Częśćznichpewnienigdy
niewrócidodomutylkodlatego,żenieprzeżyjąpolskiej
zimy.Zezgroząpatrzył,jaktoumęczonewojsko
czatowałonajakąkolwiekzagrodę,jakgrabionoizabijano
broniącychswegonędznegodobytkuchłopów,imodlił
się.Tak,AntoniPodolskimodliłsię,byWielkaArmia,