Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zjednegokorpusugenerałaL’Estocqajeszczesiętrzyma.
ŻebynieRosjanie,todawnobyłobypowszystkim,
amysiedzielibyśmyteraznajedzenijakwieprzki
wPodolanach...Jaknazawołaniepustyżołądek
Antoniegowydałzsiebieprzeciągłeburczenie,więc
chłopakskuliłsięiwestchnąłtęsknienawspomnienie
pieczystego,któreudatniepotrafiłaprzyrządzićdworska
kucharkaMarta,apotempogrążyłsięwmarzeniach.
Siedzielibyśmypodpierzynamiwygrzanymiprzezjakieś
gorącewiejskiedziewkidokończyłzbłogimuśmiechem,
któregowciemnościachpochrząkującyMichałniemógł
widzieć.
Chybamaszrację,bopotychmiastowych
panieneczkachmożnasiętylkołamaniawkrzyżudorobić
odukłonówijakiegoparaliżugębyoduśmiechów,aitak
jednazdrugąmałokiedypodspódnicęwpuści
podsumowałwesołoŚniegocki.
Jacimówiłem,żelepszeciotunie,botoznudzone
iuczyćnietrzeba,codoczegosłuży,wręczsamesię
cisnąnakolanko.
JakmadameLicheńska?ŚniegockitrąciłAntoniego
łokciem.Wgłosieprzyjacielapobrzmiewałakpina.
Chociażbyiona!Tapierś,tanóżka...Młody
Podolskirozmarzyłsięjeszczebardziej.Zapomniał
nachwilęogłodzieizimnie.Przedoczamistanęła
muurocza,zaokrąglonawodpowiednichmiejscach,choć
jużnietakamłodakochanka,zktórąprzyprawiałrogi
podkomorzemuLicheńskiemu,aktóratobyłasięnudziła
wowymczasienawarszawskichsalonach,azktórąbył
zerwałstosunkiprzedwyjazdemwdośćnieprzyjemnej
atmosferze,jednakpomarzyćsobiemógł.
Antoniniestroniłbowiemodkobiecychwdzięków,choć