Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
babci,któraopowiadałaminiezrozumiałehistorie
ikarmiłasmakołykamisuszonymispecjalnienapodróż.
Przyklejonydookna,częstoprzepadałemwwidokach
brzozowychlasówidrewnianychwiosek,bywkońcu
przenieśćsięnałóżkoidaćutulićkołysaniuwagonów
orazmiarowemustukaniujakwwierszuTuwima.
Wolnyczasmiędzystojankamispędzaliśmy
wwagonierestauracyjnympośródobrusików,firanek
iceratalbostaliśmymiędzywagonami,poznającnowych
kolegówwpodkoszulkach,klapkachczyzlukami
wuzębieniu.Nawieść,żeudajemysiędoMongolii,
wszyscyrównoostrzegalinasprzedkieszonkowcami.
Uznałem,żebyliniezdrowouprzedzeni.
Zsanatoriumtranssyberyjskiegoniczymspodciepłej
pierzynyciężkobyłowygrzebaćsięnadworcuwIrkucku.
Zameldowaliśmysięwhotelu,azarazpotempognaliśmy
dokonsulatumongolskiegopowizy.Chcieliśmywyrobić
jewtrybieekspresowymijaknajszybciejruszyćwdalszą
podróż.Dowiedzieliśmysięjednak,żezpowodujakiejś
uroczystościMongołowieniemoglizająćsięnaszymi
wnioskami.Namawianieiprośbyniepomogły.
Zwiesiliśmygłowyiopuściliśmykonsulat,smutno
patrząc,jaksłużbykonsularnewyciągajązpudełka
nowiutkizestawdokaraoke.Nieodeszliśmyjednak
daleko,gdybiegiemdogoniłanasurzędniczkazkonsulatu
igestemzaprosiłanaszpowrotem.Zjakiegośpowodu
naglepostanowionozająćsięnaszymiwnioskamiinie
musieliśmyzostawaćwIrkuckunadługo.Coprawda,
nazywajągoParyżemWschodu,aletakichaspirujących
Paryżówwidziałemjużwżyciuztuzin.Wyskoczyliśmy