Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dotylnychdrzwisiedzibyWesołychKiełbasek.Znajdowałasię
wpobliżustacjiU-metraHřibova,gdzieprzecinałysiężółta,zielona
ifioletowaliniemetra.StaryKiełbaskamiałswojeoddziałyprawie
przycałejtrasieU.Niemiałichprzyliniachnaziemnych
ipowietrznych–pewniewiedział,corobi.
–Dobra,chodźmy–szepnąłem,umieszczającdetonator
napokrytychrdząmetalowychdrzwiach.Paręnanocząsteczekżelaza
zaiskrzyłozpudełkaipoddziałaniemtlenupożarłozamekijego
okolice.Pousunięciuzamkadrzwiotworzyłysięzlekkim
skrzypnięciem.Kopnąłemwnieiweszliśmydośrodka.
***
Zimnoicisza.Tylkowoddalibuczałjakiśwentylatorlubsilnik.
Szedłempierwszy,zamnąUrban,Ślizgacz,anakońcuCejnar.
Prześlizgnęliśmysiękorytarzemoświetlonymtylkomigającymi
świetlówkami,apochwilidotarliśmydokolejnychmetalowychdrzwi.
Chwyciłemklamkę–niebyłyzamknięte.
–Czekacienacoś?–odezwałsiębezlitosnygłoszdrona.
Oparłemsiępokusiewalnięcianimwścianę.Kapitan
Bezpieczeństwa,KarelAdam,któregogłosrozbrzmiewałwdronie,
płaciłnamzbytdobrze,żebymkazałmusiępierdolić.Aleprosiłsię
otomocniej,niżuległyniewolnikustópdominy,błagający
jąowbicieobcasawswójodbyt.
Kopnąłemwdrzwiiwpadliśmydośrodka.
–O,Boże–wyjęczałUrbaninatychmiastzacząłwymiotować.
–Stary,jestgrubo–dodałŚlizgacz.
***
Ludzkieciałależałypokryteżelem.Każdemiałopodłączone
doprawejrękiodżywianiedożylne.Ludziespali,czyteżbyliwstanie
hibernacji.Kroplówkimusiałybyćnaszpikowaneopiatamialbomusieli