Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
możebyćjeszczewiększysmródniżwtedy,gdyzgubiłemmaskę,ale
połączeniespalonychciałigównaparującegozpowierzchniścieków
pokazało,żejesttomożliwe.
Rzucęsięnarzeź
Twymrozpalonymskroniom
Dajętęczowąstraż
Copachniejakrumianek
Niechcępolemizowaćzfacetemzmiotaczemognia,ale
rumiankiemtoturaczejniepachnieoznajmiłem,wyciągającślinę
zpięt,żebyusunąćzustresztkignojowicy.
Oczywiście,teżtoczuję.NawetPerfumyJednorożcaniedadzą
temuradypowiedziałzesmutkiemwróż.
Doceniłem,żezaniechałbzdurnegorapowania,któregoludzie
słuchalistolattemu,acogorsza,któreznówstawałosięmodne.
NauwagęoPerfumachJednorożcaniezareagowałem.
Czymógłbyśmipomócsięstądwydostać,zanimdolecą
tukolejnikanalarze?poprosiłem,pomimosytuacji,dośćrzeczowo
ispokojnie.
Kolejni?Skończyłmisięwkładdomiotaczaogniaprzestraszył
sięwróż.
Kolejnypowód,żebysięstądewakuować.
Ależproszę,bezkrępacji,odezwałosięzmagicznejsłuchawki
odpowiedziałfacetipodałmirękę.
Niemiałempojęcia,oczymgada,aleścisnąłempodanądłoń
ipochwiliobajbyliśmynagórze.Butymusiałypracowaćnapełną
moc,boszłotodośćwolno.Alezawszetolepszeniżnic.Przez
gnojowicęprzedzierałysiędonasposiłkikanalarskiejgwardii
pretoriańskiej.Wylądowałemnabetonowejpowierzchniiusłyszałem
cichegaworzeniedziecka.