Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
innezupełnienagie.
–Topowinnoichodstraszyć–uśmiechnąłemsię.
–Oby.
–Bezczarnowidztwa–warknąłem,adopókiflarawskazywała
drogę,mogłempodążaćzbagnistegołajnawkierunku,zktórego
dobiegałgłospodobnydogłosubyłejBelcha.
–Słyszęgo.
Inietylkoon.Jateż,zamiastparskaniaichrząkania,nagle
zarejestrowałempłaczdziecka.Przyspieszyłemiprzezzardzewiałą
żelaznąfutrynęwlazłemdoczegoś,cokiedyśbyłozapewne
pomieszczeniemserwisowym,aterazprzypominałoraczejjaskinię.
Wszędziewalałysięstareśmieci,szmaty,elementyelektronikioraz
zardzewiałekonserwy.Resztkaświatłazdogorywającejflary
pozwoliłamitozobaczyćwidealniezarysowanychkonturach.
–Brum–usłyszałemzestosustarychgazet.
–Zarchn–skontrowałgłoszlewej.
Stałtamfacet,którywyglądałjakskrzyżowanieJiřiny
Bohdalovej*,słynnegoawatarazwieczorynekWodnikSzuwarekiatak
robotówzmgławicyKocieOkolubŻwirekiMuchomorekbudująsieć
7Gorazhipopotama.
–Stój,zjebie–krzyknąłemdokanalarzaiwycelowałemwniego
pistolet.
–Cholera–zakląłstojącyobokPolak.Trzęsłymusięręce.
–Kiedyostatniostrzelałeś?–spytałem.Jegooczywistystrach
sprawił,żesięwkurzyłem.
–Wzeszłymtygodniu…Dowróbli.Doczłowiekanigdy.
–Noikurwa.
–Kurwa.
***