Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
odległe.
Podnieściegłowy
nakazałgniewnygłos,który
przemówiłwjęzykuposłańców.Aniołowierozstąpilisię,
przepuszczającswojegodowódcę.
Naszbratutraciłnasz
szacunekwdniu,wktórymzostałozasianepierwsze
ziarnoWielkiejWojny.
Pokutnikznałtego,któryprzemawiałbrutalnego
iokrutnegoprzywódcęStrażyAnielskiej,którywładał
bezwzględnymiPotęgami.NazywałsięWerchiel.Naciele
nosiłśladystoczonejniedawnowalki.Mężczyzna
zastanawiałsię,dlaczegoranyjeszczesięniezagoiły
chciałnawetspytaćotoanioła,aledoszedłdowniosku,
żezaczekanabardziejsprzyjającąchwilę.
Przybyliśmypociebie,synuporanka
zagrzmiałgłos
Werchiela.Tomówiąc,aniołwskazałnaniegoswoim
mieczem,którypłonął,jakbyzostałwykutynie
wniebiańskiejkuźni,leczwnajgłębszejotchłanipiekieł.
Nadanyznak,Strażnicyzbliżylisię,wznoszącswoje
ostrza.
Twójczasnatymświeciedobiegłkońca
.Werchiel
błysnąłoczamiczarnymijaknoc.
Niezamierzamzwamiwalczyć
mnichpokręcił
głową,obserwujączbliżającesięPotęgi.
Proszęwas
tylko,byścieniepodnosiligłosu
kontynuował,głaszcząc
delikatnefutroprzerażonegozwierzątka,którewciąż
przyciskałdopiersi.
Straszyciemysz
.
Braćgo!
wrzasnąłWerchiel,awjegogłosie
zabrzmiałoszaleństwo.Bliznynaprzeraźliwiebladej
skórzeaniołazapłonęłyżywymogniem.
Strażnicyrzucilisięnamnicha.
Pokutnikzrobiłto,cojaksądził,byłomupisane.Nie
dobyłżadnejognistejbronianinierozwinąłpotężnych
skrzydeł,któremogłybyunieśćgowdal.Wsunąłtylko
bezbronnegoprzyjacieladorękawahabituidałsię
pojmać.
Naprzegubachjegorąkzamknęłysiękajdany
zezłotegometalu,któregonapróżnobyszukaćnaZiemi.
Wiążącejezaklęciesprawiło,żemężczyznapoczułnagle,
jakodpływazniegocałamoc.NiektórzyzeStrażników