Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iwtensposóbuzyskalepszymateriałdoreportażu.
Wtymmomenciepoczułamsiędoprawdyidiotycznie,ale
niemogłampozwolićsobienauczuciezwątpienia.
Tomogłobymnierozkojarzyć,aterazniemiałamczasu
naroz​terki.
Niesądziłam,żezostanęzamkniętawjakiejś
idiotycznejsekcji,zktórejpewnieprawienicniezobaczę.
Zaczęłamsiębuntować,bonibyjakmiałamzrobićdobre
zdjęcia,skoroprzedoddzielającąliniąjużustawilisię
paparazzi.Dostałamswojąszansęizanicwświecienie
za​mie​rza​łamjejzmar​no​wać.
Rozejrzałamsiępospiesznie,szukającdogodniejszego
miejscadopracytakżebymbyławstaniezrobićdobre
zdjęciairównocześniewidziećwszystko,cosiędzieje
nasali.Pozatymniepowinnamsięrzucaćwoczy.Teraz
szczerzecieszyłamsię,żemójstrójbyłnatyleoficjalny,
żemogłamsięstądwymknąćiwtopićpomiędzygości.
Dyskretniezdjęłamplakietkęznapisem„Press”
iniepostrzeżenieruszyłamwstronęwąskich,
drew​nia​nychscho​dówpro​wa​dzą​cychnapię​tro.
Bingo!,pomyślałam,botomiejscewydawałosię
idealne.Stanęłamnanajniższymstopniutak,żebylepiej
widziećzbliżającesięosobistości.Jednazadrugą
wchodziłysławneparymężczyźniubraniweleganckie
frakilubmundury,apaniewsukniebalowe,które
przyprawiałymnieozawrótgłowy.Wyglądałyjak
księżniczki.Wswojejkiecceza100euroznówpoczułam
sięjakKopciuszek.Wyciągnęłammi-niaparacik
izaczęłamrobićpierwszezdjęcia.Wmyślach
przeklinałamosobę,którazalałaurządzenieczymś
słodkimiterazopróczzwykłegokliknięciasłychaćbyło
równieżgłośnemlaśnięcie.Cieszyłamsięjednak,
żeznalazłammiejscenatyleodludne,żemogłambez
trudusku​pićsięnapracyinieścią​gaćnasie​bieuwagi.
Udałomisięsfotografowaćekscentrycznąksiężnę