Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
samym,naruszającmojąprzestrzeńosobistą,czego
szczerzenieznoszę.
–Pantupracuje?–Wiedziałam,żenie,ale
próbowałamwyczuć,zkimmamdoczynienia.Jego
pewnośćsiebieizuchwałośćzdążyłymnierozdrażnić,
chociażnieznajomydopierocosięzjawił.
–Gdziemojemaniery?–Zaśmiałsięgardłowo.
–AgustinCarreraRios.–Niepodałmirękitylkouniósł
szklankęzwhisky.–Atyjaksięnazywasz?
Jegonazwiskonicminiemówiło,więcmogłamsobie
pozwolićnaspławieniego.Tylkodlaczegomiałabym
spławićprzystojnegofaceta,którywtymnatłokusław
zagadałakuratdomnie?Notak,byłamwpracy.
Wnormalnychokolicznościachczułabymsięwyróżniona,
aledzisiajprzeszkadzałmiwwykonywaniuobowiązków
ibezwzględunato,jakprzystojnyiuroczybył,
tozwyczajnieniemiałamczasunagłupawepogawędki.
–Ajaniepamiętam,żebyśmybylina„ty”.
Przepraszam,alejestemtutajwpracy.
Mogłabymprzysiąc,żenasekundęjegozmrużoneoczy
otworzyłysięszerzej,alenajwyraźniejpostanowił
potraktowaćmojąripostęjakwyzwanie.
–Przepraszam,alezemniegrubianin–powiedział
ironicznie.–Wiesz,nieznoszętakichimprez,straszniesię
nudzępomiędzytymiwszystkimiwystrojonymi
bufonami.–Odniechceniaprzeczesałwłosypalcami.
–Cholernietunudno.Jakzawszezresztą.
Tegosięniespodziewałam.Aleskoromójrozmówca
byłstałymbywalcempodobnychprzyjęć,tomożejednak
jestgodnychociażodrobinyuwagi.Nawetjeślisamnie
jestznany,tobyćmożemogłabymdziękiniemuzyskać
więcejciekawostekdoswojegomateriału.Amoże
przyszedłjakoosobatowarzyszącajakiejśsławnej