Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
twarz,padłstłumionystrzałimężczyznabezładnie
osu​nąłsięnazie​mię.
Krzyknęłamprzerażona.Niemogłamuwierzyćwto,
cowłaśniezobaczyłam.Czybyłamświadkiem
morderstwa?Czułam,żeniemogęsięruszyć,jak
sparaliżowanaprzyglądałamsiędalejspektaklowi
toczącemusięnadole.Naglejedenzochroniarzy
spojrzałwmoimkierunku.Naszeoczysięspotkały.
Tobyłanajbardziejprzerażającachwilawżyciu.Instynkt
samozachowawczyzacząłdziałaćipadłamnakolana.
Czułamprzyspieszonebicieserca.Pomimociepłego
wieczorunaglezrobiłomisięzimno,apoplecach
spłynęłacienkastróżkalodowategopotu.Minęłokilka
długichsekund,zanimruszyłampędemwstronędrzwi.
Pragnęłamdotrzećdogości,byzapewnićsobie
bezpieczeństwo.Przecieżniebędąmogliminiczrobić
naoczachtychwszystkichludzi.Wybiegając,zderzyłam
sięzAgustinem,akieliszkizszampanem,któreniósł,
upa​dłynapod​łogę,roz​bry​zgu​jącpłynpomo​ichsto​pach.
Cosięstało?Przytrzymałmniezaramiona.Hej,
dlaczegopłaczesz?zapytałowielełagodniej.Panika
wmo​ichoczachwy​raź​niegoza​nie​po​ko​iła.
Puśćmnie.Próbowałamsięwyrwać.Proszę.
Corazbardziejpoddawałamsięprzerażeniu,którejak
lepkamgłaza​cie​śniałosięwo​kółmnie.
Czyjestjakiśproblemproszępana?dobiegłonas
py​ta​nie.Zajmęsiępa​nią.
Kiedydwajztrzechoprawcówzogroduzaczęlisię
donaszbliżaćnieświadomiezacisnęłampaznokcie
naprzed​ra​mio​nachAgu​stina.
Niematakiejpotrzeby,Pino.Agustinwyraźnienie
przej​mo​wałsięnimi.
Nie​stetyna​le​gam...