Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
świeżejkrwi.
Byłampółprzytomnazrozpaczy,aledocierałodomnie,żeCarolanrobi
wszystko,byzatamowaćkrwotok.Wszystko,alebezskutecznie.Czerwony
strumieńniezmordowaniewylewałsięzMyrnyispływałnaposadzkę.
Szkarłatnakałużabyłacorazwiększa.Słyszałam,jakClanFintanzaczyna
cichonucićpieśńWielkiegoSzamana,przygotowującdoodejściaduszę
uwalniającąsięzciała.Zachęcałją,byudałasięnarozległełąkiEpony.
Ipłakał,niemogłobyćinaczej.Alesłowamodlitwyprzekazywałpewnym
głosem,któryanirazusięniezałamał.
Nucił,wypełniająccałąsalęodwiecznąmagiąotulającąkażdego,ktotubył.
Mnieteż.Czułamwokółsiebietenmagicznywelon,kiedypatrzyłamnamoje
umierającedziecko.Samateżumierającztejnajwiększejrozpaczy.
NagleMyrnaprzekręciłagłowęispojrzałanamniebardzowymownie.Była
tochwila,kiedynależałostłumićwsobierozpaczicałąuwagęskupić
nadziecku,którepotrzebowałomnieporazostatniwswoimżyciu.Matki,
atakżeWybrankiEponyiWielkiejKapłankiBogini.
–Wszystkobędziedobrze,mójskarbie.Skarbiemamy!–powiedziałam,
uśmiechającsięjaknajczulejigłaszczącjąpogłowie.–Niemasięczegobać.
Eponabyłaprzytwoichnarodzinach.Poznałacięipokochała.
–Ja...jawierzęci,mamo...–szepnęłacichutkoMyrnaiprzekręciłagłowę
nabok,bywidziećcóreczkę.–Mamo,proszę,powieszEtain,jakciężkomibyło
odniejodchodzić.Powiesz,żejąkocham,bardzotęsknię...
Skinęłamgłową,znajwiększymtrudempowstrzymującłzy.
Stądmojagorącaprośba:
–Och,Epono,proszę,pomóżmi,bochybaprzegramtęwalkęzełzami.
Pomóż...
Momentalniepoczułam,żesięuspokajam,aopłaczuniemajużmowy.
–Powiemjej,kochanie.Oczywiście,żepowiem–powiedziałamgłosem
nadspodziewaniesilnym.No,nietaknadspodziewanie,bodziękipomocy
Bogini.–BędęopowiadaćEtainotym,jakpięknajestjejmatka,jakamądra
ijakbardzojąkocha.
Myrnaoderwałaoczyoddziecka,spojrzałanamnieiwyszeptała:
–Dziękuję,mamo...
Udręczonymciałemznówwstrząsnąłspazmatycznydreszcz.Myrnazamknęła
oczy.Trzymałamjąmocnozarękę,zcałegosercapragnąc,byspokój,który
Boginiwlaławmojąduszę,przeniknąłrównieżdoduszyMyrny.
Pochwilijejpowiekiuniosłysię.
–Towcalenieboli,mamo.Ijużniczegosięnieboję.–Spojrzaławyżej,gdzieś
ponadmoimramieniem.Wjejoczachnajpierwpojawiłosięprzeogromne
zdumienie,azarazpotemzachwyt.–Mamo!PrzecieżtoEpona!Jakapiękna!
–TwarzMyrnypojaśniała.–Mamo!Eponamówidomnie!Mówi,żedała
mimagicznydar.TymdaremjestEtain.EtainbędzieWielkąKapłanką,będzie
kochanaprzezcałyPartholon,będąoddawaćjejcześć.Jejdzieciteżbędą
wielkimikapłankamiiwojownikami...–Zadrżała,aletwarzpozostałaradosna.
Czyliopuszczałajużnaszświat.Spojrzałanamniejeszczeraz.Tenostatni.
–Kochamcię,mamo.Kocham.Będęczekaćnaciebie...razemzEponą...
Iuśmiech.Tenostatni.
Mojedzieckowydałoostatnietchnienie.
Pocałowałamjąwczołoipochyliłamgłowę.
–IdźzBoginią,mójskarbie,skarbiemamy.Idź.Kiedyśznówsięspotkamy,