Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
odgłosy,jakbyktośsobiebeknął.
Pocałejaferzewszpitalukażdyzachowywałsię
bardzodziwnie,azwłaszczanowepielęgniarki,które
zastępowałytamte,któreposzłysiedziećzanielegalne
testynaludziachihandlowanienarkotykami.Tookropne,
jakludzie,którzycierpią,zostająwciągnięciwczyjąśgrę
lubjakiśinteres.Ludzietoniekrólikidoświadczalne.Mam
tylkonadzieję,żeniepowtórzysięhistoriaztymi
pielęgniarkami.Botobyoznaczało,żetenszpitaljest
przeklętylubnawiedzony.Bądźpoprostumamykiepską
policję,któraniepilnujeporządku.Lub,cogorsza,ona
jestwtowplątana,myślałemsobie.Obydawni
pracownicyposzlisiedziećnadługoiobymjużichnie
musiałwidzieć,bopewnieniebyłobytomiłe,gdybym
takichspotkałnaulicy,chybaprzeszłybypomnieciarki.
Osobytezdolnedowszystkiego,niecofnąsięprzed
niczym.
Zbliżałasięporaobiadu.Myślałem,żewłaśniedosali
wjeżdżapielęgniarkazposiłkiem,alegdydrzwisię
otworzyły,weszłapanizopieki,przeprosiłamnie
zaspóźnienieipowiedziała,żebymposzedłzanią.
Dotarliśmydoczarnegoaudi,bardzoluksusowego
izadbanego.Wśrodkubyłyskórzanefotele,nadodatek
ogrzewane,równieżkoloruczarnego.Gdywsiedliśmy
doauta,popatrzyłasięnamnieipowiedziała,żebym
zapiąłpasy.Zapaliłasilnikiruszyliśmywdrogę.
Zapytałem,dokądjedziemy,aleniebyłazbytrozmowna.
Jechaliśmyprzezlasautostradą,bodrogasięnie
kończyła.Patrzyłemwoknozmojejprawejstrony,był
toniesamowitywidok,takdawnoniewidziałemlasu,