Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żebabciaranowyjechaładoArizony.Tesłowanachwilęzawisłyby
wpowietrzu,apotemwszyscyjużbywiedzieli,gdziejestem.
Wyobraziłamsobietwarzojca,jakzwężająsięjegociemneoczy,
austazaciskająwgniewie,gdyzwracasiędomatki:Myślisz,
żesamachciaławyjechać?
Jegogłosodbiłsięcichymipełnymsmutkuechem.Wkońcu
zagłuszyłygoodgłosyzinnejwymyślonejhistoriiświerszcze,potem
strzał,apotemcisza.
Tobyłosłynnezdarzenie,jaksiępóźniejdowiedziałam,podobniejak
WoundedKneealboWaco5,alegdyojciecopowiedziałnam
historiępierwszyraz,wydawałosię,żeniktnaświeciejejnieznał.
Zaczęłosiępodkoniecporywekowania,którąinnedzieci
prawdopodobnienazywająlatem.Mojarodzinazawszespędzała
ciepłemiesiącenawekowaniuowocównazapasy,których,jakmówił
tato,potrzebowaliśmynaDniOhydy.Pewnegowieczorutatowrócił
zezłomowiskapełenniepokoju.Podczaskolacjichodziłtam
izpowrotempokuchni,prawienietknąłjedzenia.Powiedział,
żemusimywszystkoprzygotować.Zostałoniewieleczasu.
Następnydzieńupłynąłnamnagotowaniuiobieraniubrzoskwiń.
Dozachodusłońcawypełniliśmydziesiątkisłoików,które
układaliśmywidealnerządki,jeszczeciepłepowyjęciu
zszybkowaru.Tatozlustrowałwynikinaszejpracy,zacząłliczyć
słoikiimamrotaćcośdosiebiepodnosem,apotemzwróciłsię
domatkiipowiedział:
Zamało.
Tegowieczoruzwołałcałąrodzinę.Zebraliśmysięwokółstołu
kuchennego,bobyłdługiiszerokiiwszyscysięprzynim
mieściliśmy.Powiedział,żemamyprawowiedzieć,conamgrozi.Stał
uszczytustołu,mysiedzieliśmynaławkachiwpatrywaliśmysię
wgrubedeskiczerwonegodębu.
Niedalekostądmieszkarodzinapowiedziałtato.Tożołnierze
wolności.Niepozwolili,żebyrządprałmózgiichdzieciom
wszkołachpublicznych,więcprzyszliponichfederalni.
Odetchnął,długoipowoliwydychającpowietrze.
Federalniotoczyliichdom,zamknęliichwnimnacałetygodnie,
wkońcunazewnątrzwyśliznąłsięmałychłopiec,głodnedziecko,
którechciałocośupolować.Federalnigozastrzelili.
Spojrzałamnabraci.Nigdywcześniejniewidziałamstrachu