Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
martwegociała.
Usłyszałzasobąpodnieconegłosynapierającychwczasowiczów.
–Panie,niechpansięodsunie,trzebaczłowiekaratować,dzwońcie
popogotowie.
–Popolicjęraczej–odparłtużzanimniskimęskigłos.
Wernerspojrzał.Brodaczznamiotu,tenodładnejstudentki.
–Proszęmnieprzepuścić–powiedział.–Jestemlekarzem.
Rzeczywiścietrzymałwdłonimałąlekarskąwalizeczkę.
Wernerniemiałżadnegoprawazatrzymywaćczłowieka,który
wyraziłchęćniesieniapomocymedycznej.Przepuściłgo,poczym
ponowniezasłoniłprzejściepozostałymurlopowiczomniczym
ochroniarz.PaniTereska,stanąwszynapalcach,próbowałacoś
dostrzecponadgłowamiinnych,ażwkońcubezceremonialnie
przepchnęłasiędoprzodu.
–Ktotojest?–spytałaWernerapodnieconymszeptem,alezaraz
zdałasobiesprawęzbezsensownościpytania.Machnęłaręką:–Skąd
panmożetowiedzieć.
–Proszęzadzwonićnapolicję–odparłWernernieznoszącym
sprzeciwugłosem–ipowiedzieć,żemamytutrupa.
–Jezusiesłodki,copanmówi,paniePiotrusiu?Trupa?Myślałam,
żetojakiśpijakleżypodpałacem,jakzwykle.Skądwiadomo,żetrup?
–Niechpanidzwoni–powtórzyłWernerstanowczo.–Policjanci
będąwiedzieli,corobić.Przyjadąizrobiątuporządek.Niemaczasu.
–Już,już,MatkoPrzenajświętsza.–Spojrzałajeszczewkierunku
pałacu.Przeżegnałasiępospiesznieiodeszła,kołyszącbiodrami
niczymogromnagęś.
Tymczasemwróciłbrodacz.
–Kobieta–stwierdził.–Okołoczterdziestki.Możenawet
młodsza.Nieżyje.
–Spadła?–spytałcichoWerner.