Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mężczyznawzruszyłramionami.
Natowygląda.
Wernermechaniczniespojrzałwgórę.Wszystkieoknawyglądały
nazamknięte.Żadnejwybitejszyby.
Cholera,spokójmiałbyćmruknąłjeszczebrodacz
iprzepraszając,przecisnąłsięmiędzyzebranymiludźmi,podrodze
powtarzającto,cowłaśniezobaczył.Kobieta.Spadłazdachu.Nie
żyje…
Szeptyzebranychprzerodziłysięnaglewburzliwądyskusję.
Zrozmów,któredoniegodocierały,Wernerwywnioskował,żeofiara
niemieszkałanapolunamiotowym.Podszedłdoniegoksiądz,ten,
którywczorajprzyjechałtuzgrupkąmłodzieży.
Wiadomocoś?spytał,wskazującogródzasiatką.
Wernerpokręciłprzeczącogłową.
Proszęmnieprzepuścić.Ksiądznerwowoprzestępowałznogi
nanogę.ByłsporoniższyodWerneraiabypatrzećmuwoczy,musiał
zadzieraćgłowę,przymykającprzytymjednooko.Wyglądało,jakby
mrugałdoniegoznacząco.Pomodlęsięnadciałemipopatrzę,czy
nierozpoznam.
Ksiądzjesttutejszy?
PracowałemwDobrowolijakowikary,zarazposeminarium.
Awcześniejmieszkałemichodziłemtudopodstawówki.Rodzice
mieliwewsidom.Nieżyjąjuż.Aleznamludzi.Terazprzyjechałem
zescholą,chciałempokazaćimrodzinnestrony,atutakinumer.
Duchownyprzystanąłnadciałem,uczyniłnadnimznakkrzyża
izacząłodmawiaćmodlitwę,bezgłośnieporuszającustami.Werner
mógłbyprzysiąc,żewpierwszejchwilipotwarzyprzebiegł
mugrymaswyrażającycośnakształtzaskoczenia.Wyglądało,jakby
ksiądznietylkokobietępoznał,aleizupełnieniespodziewałsięjej
tuzobaczyć.