Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wemyss.–Proszęmnienachwilęwpuścić…wpuścićnachwilę
doogrodu,żebymmógłprzezmomentposiedziećobokdrugiego
człowieka.Proszęwyświadczyćmitęprzysługę.Mógłbympani
owszystkimopowiedzieć.Jesteśmydlasiebieobcymiludźmi,więc
tobyłobytakiełatwe.Odkąd…odkądtosięstało,niezamieniłem
znikimsłowa,nieliczącsłużbyifunkcjonariuszypublicznych.
Oddwóchdninierozmawiałemzżywąduszą.Oszaleję,jeśli…
Jegogłosznówzadrżałzżaluizezdumienianadprzepełniającym
gożalem.
Lucynieuważała,bydwadnibezrozmowybyływyjątkowo
długimczasem,jednakcośnieodpartegowniekłamanejudręce
nieznajomegowytrąciłojąnieznaczniezapatii.Dusząwciąż
przebywaładaleko,przyglądającsięjegorozpaleniuiroztrzęsieniu
niejakozinnegoświata–aleterazprzynajmniejzdawałasobiesprawę
zjegoobecnościibyłagonawettrochęciekawa.Wswojej
bezpośredniościprzywodziłnamyślżywioł.Doprawdymiałwsobie
cośznieposkromionegozjawiskanaturalnego.Mimowszystkonie
ruszyłasięzeswojegomiejscaprzyfurtceijejoczydalejwpatrywały
się–znieustępliwością,którawydawałamusiętakdziwna–wjego
oczy.
–Jeszczewczorajchętniezaprosiłabympanadośrodka–rzekła–
aledzisiajumarłmójojciec.
Wemyssspojrzałnaniązezdumieniem.Powiedziałatotak
spokojnymiobojętnymgłosem,jakgdybymówiłaopogodzie.
Potemdoznałolśnienia.Uświadomiłsobienaglerozmiarswojej
tragedii.On,którynieznałdotądrozpaczy,którynigdyniczymsięnie
martwił,któryniedopuszczałdosiebienigdyżadnychwątpliwości,
przezostatnitydzieńżyłwstaniebolesnegozatroskania,którymógłby
sięprzerodzić–gdybypozwoliłsobiemyśleć,gdybypozwoliłsobie
nasłabość–wnadwyrazkrzywdzące,dręczącezwątpienie.Szybko
zrozumiał–takjakniepotrafiłbyzrozumiećtegojeszczetydzień