Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
II
Podrosnącympośródniewielkiegotrawnikadrzewemmorwystała
zwróconatyłemdodomuijegootwartychnaościeżokienławeczka.
Wemyss,wypatrzywszyją,poprowadziłkuniejLucy–trzymając
jązarękęniczymmałedziecko.
Poszłazanimobojętnie.Cozaróżnica,czyusiądziepoddrzewem,
czyzostanieprzyfurtce?Czytenrozedrganynieznajomyistniał
naprawdę?Czytowszystkodziałosięnaprawdę?Postanowiła
wysłuchaćtego,cochciałjejpowiedziećiprzynieśćmuszklankę
wody,októrąprosił.Potemmężczyznasobiepójdzie,akobiety
nagórzedotegoczasunapewnoskończąswojeibędziemogławrócić
doojca.
–Przyniosęwodę–wyszeptała,gdydotarlidoławeczki.
–Nie.Proszęusiąść–powiedziałWemyss.
Usiadła.Onrównieżusiadł,puszczającjejdłoń,któraopadła
wnętrzemdogórynaławeczkęmiędzynimi.
–Jakietodziwne,żespotkaliśmysięwtakichokolicznościach–
zauważył,patrzącnanią,podczasgdyonaspoglądałaobojętnieprzed
siebienarozświetlonepromieniamisłońcapasmotrawypoza
zasięgiemcieniarzucanegoprzezmorwęigęstąmasękrzewówfuksji,
którerosłyniecodalej.–Przechodzęprzezprawdziwepiekłoipani
zapewneteż.DobryBoże,cozapiekło!Nieprzeszkadzałobypani,
gdybymjejotymopowiedział?Łatwobędziepanizrozumieć
zewzględunaswojewłasne…
Nieprzeszkadzałobyjej.Wogólenicbyjejnieprzeszkadzało.
Zdziwiłająjedynieniecojegosugestia,jakobyprzechodziłaprzez
piekło.Piekłoijejdrogiojciec–jaktodziwniebrzmiało…Zaczęłasię
zastanawiać,czynieśni.Towszystkoniedziałosięnaprawdę.Jej
ojciecnieumarł.Zachwilędopokojumiaławejśćsłużącazgorącą