Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
I
Kiedydoktoropuściłjużdomidwiewezwaneprzezniego
mieszkankimiasteczkazamknęłysięnagórzezjejmartwymojcem,
Lucywyszładoogrodu,przystanęłaprzyfurtceizapatrzyłasię
namorze.
Ojciecumarłodziewiątejrano,aterazbyłopołudnie.Słońce
oblewałożaremjejgołągłowę.Ciągnącysięwzdłużkrawędziklifupas
wysuszonejtrawy,piaszczystadroga,naktórąwychodziłafurtka,
mieniącasiępowierzchniamorza,nielicznebiałechmurysunące
poniebiewszystkotolśniłooślepiającymblaskiempośród
nieruchomej,bezszelestnejpełnipołudniowegoupału.
Lucyspoglądaławnieruchomąpustkę,samateżnieruchoma
niczymkamiennarzeźba.Namorzu,nawetwoddali,niebyłowidać
anijednegożaglaczykłębudymupozostawionegoprzezstatek
parowy,błękituniebanieomiótłskrzydłemanijedenptak.Światjakby
naglezastygłiucichł.
Lucywciążwpatrywałasięwmorze,ajejtwarzbyłataksamo
pozbawionawyrazujakowawymarła,żarzącasięprzestrzeńprzednią.
Ojciecnieżyłodtrzechgodzin,aonaniczegonieczuła.
Minąłledwietydzień,odkądprzyjechalirazemdoKornwalii,ona
ion,byzamieszkaćwtymmalowniczym,małymdomku,który
wynajęlinasierpieńiwrzesień,pełniradościinadzieiorazwiary
wdobroczynnywpływ,jakimiałowywrzećnazdrowieojcaczyste
morskiepowietrze.Bowiaranigdyichnieopuszczała.Wtrakciejego
długoletniejchorobyniezdarzyłosię,żebyktóreśznichchoć
nachwilęstraciło.OjciecniedomagałaLucysięnimopiekowała.
Opiekowałasięnim,boniedomagał,odkądsięgałapamięcią.Iodkąd
sięgałapamięcią,byłdlaniejwszystkim.Liczyłsiętylkoon.Tak
kompletniewypełniałjejżycie,żeniepozostawałojużwnimmiejsca
nanicinnego.Wszystkorobilirazem,wszystkimsiędzielili,razem