Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
podziwiającegoswojąlubą.Jedynaróżnicapolegała
natym,żekobietazportretubyłanaga.Tenobraz
przyczyniałsiędociągłychkłótnirodziców.Matka
poprzysięgała,żegospali,aojciecdrwiłzjejzazdrości.
Portretprzetrwałsześćlat,poczymzniknął.
Alejandroodsunąłodsiebiewspomnieniaidostrzegł
wyciągniętązadbanądłoń.
–Dziękuję,żezgodziłsiępanzemnąspotkać.
NazywamsięEliseJameson.
Uścisnąłjejdłoń,zwracającuwagęnato,jak
delikatnabyłajejskóra.
–Zdajęsobiesprawę,żejedenzmoichpracowników
zasugerował,żemogąnaszainteresowaćpaństwa
usługi,aleczyniesądzipani,żeniezbytrozsądniebyło
siętuzjawiać?Mogłapanizmarnowaćcałydzień.
–Wmojejoceniemamidealnewyczucieczasu
–odparłachłodno.
Uniósłbrew.
–Niezgadzamysięzesobąjużnatymetapie?Uważa
pani,żetodobrzewróżynaszejpotencjalnej
współpracy?
–Proszęwybaczyćmibezpośredniość,alejeśli
oczekujepanosoby,któraprzystanienakażdąpańską
sugestię,Jamesonmożeniebyćodpowiedniąfirmą.Nie
mamywzwyczajusiępodlizywać.
Choćmiałaamerykańskiakcent,jejrysybyłyciut
azjatyckie,cotylkopodkreślałojejpiękno.
Alejandropodszedłdotacyzkawą,bynalaćsobie
piątedziśespresso.
–Kawy?
–Nie,dziękuję.Wypiłamjużswójdziennyprzydział.