Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Chybajużniemiałemochotywidziećszwiceprzewodniczącym
PartiiPracy.Czassięzmywać,bowszystkowskazywałonato,
żeKoreańczycychcieliczegośodemnie,stądichpomoc.Tobyła
jakaśgrubszasprawa.Uwikłanomniewcoś,oczymnarazienie
miałempojęcia,aleniezamierzałemczekaćnadalszyrozwój
wypadków.Musiałemuciec,itowtejchwili.
Bezdalszejzwłokizacząłemusuwaćwenflonyzrąk.Wyrwałem
wszystkierurkiiigłyzciałaitamująckrewpapieremtoaletowym,
wróciłemnasalęwposzukiwaniumoichrzeczyosobistych.Nie
znalazłemjednakniczego.Takjakbymtrafiłdoszpitalanagilub
wszystko,conależałodomnie,zostałomiodebrane.Możepracownicy
medycznitrzymalijewszpitalnymdepozycie,amożepoprostu
zlikwidowanoje,żebymnaichpodstawieniedomyśliłsię,cosię
stało?
Trudno.Musiałemskombinowaćciuchywinnysposób.
Najważniejszejednakbyłowydostaniesięztegopodejrzanegomiejsca
iposzukaniepomocy.
Ponowniewłożyłemkoszulęszpitalnąiwyjrzałemnakorytarz
przezniewielkieokienkoumieszczonewdrzwiach.Izamarłem
zezdumienia.Jednakmojepodejrzenia,żecośjestnietak,okazałysię
słuszne,bopodmojąsaląprzechadzałosiędwóchKoreańczyków
wzielonychstrojachżołnierskichizkarabinamiwręku.
Momentalniecofnąłemsięwgłąbpokoju.
Ucieczka.Musiałemsięstądwydostać,bointuicjamnienie
zawiodłaznalazłemsięwpułapce.
Podbiegłemdooknaiwyjrzałemprzeznie.
Kurwa!
Znajdowałemsięnajednejzwyższychkondygnacjiogromnego
kompleksuszpitalnego.Naoko:najakimśpiętnastympiętrze.
Możegdybymmiałodpowiednisprzęt,byłbymwstaniezejść