Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
tańców,próczmnie,niemawPetersburgu.Iotopowóz,wktórym
odwożonomniedomiasta,jakmonsieurwidzi,złamałsię,
—Jeślisięniemylę,monsieur—rzekłem—tomogęwyświadczyć
panuprzysługę,proponującpanumiejscewswoim...powozie.
—Och,monsieur!Tobyłobywielkądlamnieprzysługą,ale
doprawdyniemamśmiałości..
—Coznowu!Wobecwspółrodaka?
—Więcpanjesteśfrancuzem?
—Irównież,jakpan,artystą!
—Pan—artystą?Achmonsier,Petersburgjestbardzomarnem
miastemdlaartystów!Specjalniedlamistrzówtańca.Alespodziewam
się,żepanniejestnauczycielemtańca?
—Przecieżdopierocopowiedziałmipan,żepobierapan
poluidorzezalekcję!Sądzę,żejesttobardzoprzyzwoite
wynagrodzenie.
—Słusznaracja,monsieur.Aleteraz,wiepan,jużnieto,cobyło
dawniej.FrancuzizepsuliRosję.Więcniejestpanmistrzemtańców?
Nie?
—AmniewłaśnieopowiadanooPetersburgu,jako
onadzwyczajnemmieściespecjalniedlawszelkiegorodzajuartystów.
—Zupełniesłusznie,monsieur;takbyłorzeczywiście,aledawniej.
Jakiś,dajmynato,nędznygolibrodazarabiałtujeszczeniedawno
po600rublidziennie,podczasgdyjaztrudemwycisnęledwo80...
Niechżepanpowie,czypandoprawdyniejestmistrzemtańców?
—O,nie,mójkochanyrodaku—odparłem,przejętyjegoobawą
—panmożeszśmiałowsiąśćdomegopowozu,nielękającsię,
żezrobięmukonkurencję.
—Merci,Monsier!Zprzyjemnościąprzyjmujępańskiezaproszenie
—odparłmójtowarzyszpodróży,usadawiającsięobokmnie
w„ekwipażu”—teraz,dziękipanu,zdążęnaczasnalekcję.
Woźnicapopędziłgalopem,iwtrzygodzinypotem,tojestjuż
wieczorem,wjechaliśmydoPetersburga,przezbramęmoskiewską.
Mójnowyznajomystałsiębardzomiłymisympatycznym
towarzyszempodróży,gdytylkoprzekonałsię,żeniejestem
nauczycielemtańców...PoradziłmistanąćwhoteluLondyńskim,
naroguNewskiegoProspektuiplacuAdmiralicji.
Rozstaliśmysię.Wsiadłdodorożki,jazaśskierowałemsiędotego
hotelu.
Niepotrzebujęmówić,żepomimocałejchęcizapoznaniasię
jaknajprędzejzmiastemPiotraI,odłożyłemtenzamiardodnia