Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pytaniami,alechłopakwyszedł.Powiedziałtylko,żezarazprzyjdą
koledzy.
Wysypałyśmysięzłóżekjakgrochzworkazhałasem,bezładu.
Gdybyśmymogły,gdybyśmymiałysiłębiecdodomu,zrobiłybyśmy
tonatychmiast.Wpiżamachikapciach.Skazanenachorobę,
chwyciłyśmywręcegazety,araczejgazetę.Ogłoszonostanwojenny
bezwojnyizewnętrznegowroga.Wstąpiliśmynawojennąścieżkę
zmyślami,marzeniamioinnymjutrze,któregonawetniepotrafiliśmy
sobiewyobrazić.
Podobrejchwilidosaliweszlidwajżołnierzewnarzuconych
namundurybiałychpłaszczach.Chcielinamprześcielaćłóżka,
pomagaćwtoalecie,aleniemogłyśmy,niebyłyśmywstanieprzyjąć
ichpomocy.
Warszawa,13grudnia
JanJózefSzczepański
Osiódmejranoobudziłmniedzwonekdodrzwi.Niespodziewanymi
gośćmibylimójsynMichałinieznajomymimłodyczłowiek,jego
kolega.Buchałoodnichmrozemipodnieceniem.„Mamystan
wojennyF’oznajmiłMichał.Wpierwszejchwiliniemogłem
zrozumieć,ocochodzi.Jedenprzezdrugiegozaczęlimiopowiadać
owojskunaulicach,oprzemierzającychmiastokolumnachwozów
pancernych,opatrolachmilicjiiZO-MO.Michał,wyszedłszyzdomu,
powysłuchaniuradiowegokomunikatu,natknąłsięzaraznajeden
ztychpatroli.
Panowie,podobnomamywojnęzapytałalezkim?
Zomowiecskierowałnaniegolufęautomatu.
Ztobą!krzyknął.
Warszawa,13grudnia