Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
NataszaOrsaRW2010
WświecieJonasza
góry,apotemrozpiąłrozporekiwyciągnąłnabrzmiałegopenisa.Zkieszenikurtki
wydobyłprezerwatywę.Wprawnymruchemrozerwałopakowaniezębamiizałożył
kondom.Wszedłwrudowłosągwałtownieitakteżsięwniejporuszał.Dłonieoparł
najejbiodrach.Caładrżałamzezdenerwowania.Zaschłomiwustachtakbardzo,że
zbrakuślinyprzełykałamsamopowietrze.Miotałymnąsprzeczneuczucia.Pragnę-
łamzamknąćoczy,ajednocześniecośniepozwalałomioderwaćwzrokuodJonasza.
Wszystkotrwałobardzokrótko,choćwydawałosię,żecałąwieczność.Gdy
kończył,odwróciłgłowęwmojąstronę.Naszespojrzeniasięspotkały.Niezdążyłam
uciecwzrokiem.Jonaszodsunąłsięoddziewczyny,aonaszybkopoprawiłaspódni-
cę.Zużytąprezerwatywęwyrzuciłdokoszanaśmieci,zamieniłzkimśkilkasłów
iruszyłwkierunkusamochodu.Znówusłyszałamznajomydźwiękpilota,szczęknął
zamek,apotemJonaszotworzyłdrzwiiusiadłzakierownicą.Potwarzypłynęłymi
łzy.
–Trzebabyłosięzabawić.Przecieżtylkootocichodzi.Wiesz,jakaadrenalina?
–ironizował.–Apozatymżadnegozaangażowaniaemocjonalnego,szybkinumerek
ijuż.Nadodatekcałkowitadyskrecjaiprostezasady.Toprawieelitarnyklub.
–Jesteśpopieprzony!–zawołałam,ocierającdłońmimokreodłezpoliczki.–
Wtymporąbanymklubiewolnozmuszaćdopatrzenia?Tochybałamaniezasad!
–Zgadzasię.Udziałjestdobrowolny,alebywa,żenapatoczysięktośprzypad-
kowy–szydził.–Myślałem,żecisięspodoba.
–Jasięnienapatoczyłam!Zawieźmniedodomu.
–Niewiemocotyleszumu?–Patrzyłmiprostowoczy.–Sądziłem,żelubisz
adrenalinę,spontaniczneuniesienia.Świetnysposób,bysięodprężyćizapomnieć
owszystkim.Jesttylkojedenproblem:tocholernieuzależnia.
–Jeśliodczegokolwiekjestemuzależniona,toprzezciebie!–zawołałam.
5