Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żetenapozórcennecechywmoimprzypadku
przerodziłysięwskrajnewycofanieiniskiepoczucie
własnejwartości.Nienajlepiejwyglądałorównieżmoje
życietowarzyskie.Jedynaprzyjaciółka,jakąmiałam,
wyjechałazrodzicamizachlebemzarazpoukończeniu
gimnazjum.Miałamkoleżanki,aleoneniezaspokajały
mojejpotrzebybyciarozumianą.Nieowszystkim
mogłamznimirozmawiać,bonajzwyczajniejnie
nadawałyśmynatychsamychfalach.Jużwliceum
wielkimzainteresowaniemwśródnichcieszyłysię
wyjazdydoSanoka.Dziewczynygdybymogły,jeździłyby
dotegooddalonegoojakieśstokilometrówmiastabodaj
cotydzień,itotylkoporozrywki,jakichtammożnabyło
znaleźćzdecydowaniewięcejniżwnaszejniewielkiej
mieścinie,któranastatusmiastazasłużyłazaledwie
kilkadziesiątlatwcześniej.Nigdyniebyłam
zainteresowanazakupamiitrwonieniempieniędzy.
Odkładałamjeprzecieżnanoweżycie.Owszem,byłam
wSanokunieraz,bardzochętnieodwiedzałamwtedy
wystawępracZdzisławaBeksińskiego,bofascynowała
mniejegowizjaświata.Pozornepiękno,blichtriatrakcje
przedstawiałwkarykaturalnysposób,eksponując
brzydotę,jakatowarzyszyczłowiekowinacodzień.Ale
tegomojekoleżankizrozumiećniepotrafiły.Dlatego
poodwiedzeniukilkusklepówizrobieniuniewielkich
zakupówdlazachowaniapozorówjakierowałamswoje
krokidogalerii,aoneruszałydalej,zaspokajaćgłód
konsumpcji.
Nigdyniemiałamteżchłopaka.Marcinamożna
byuznaćzakogośbliskiego,jednakjaksięokazało
wklasiematuralnej,niebyłamjedyną,zktórąsypiał.
Ichoćontwierdził,żetobyłbłąd,żepoprostuuległ
pokusiepodczaswiosennegoturnusuwPolańczyku,Aśka,
zktórąpracowaliwośrodku,zaszławciążę.Marcin,jako
człowiekodpowiedzialny,przyszedłdomniepewnego
popołudnia,poprosiłdoogroduiprzezdłuższąchwilę
poprostumilczał.Rozumiałamgo.Boimniebyło
cholernieprzykro.Onjeden,nieliczącMoniki,która
wyjechała,rozmawiałzemnąirozumiałtrawiącemnie