Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kołnierzaispuściłgłowę.Palcejegobębniływciążpokościstych
kolanach,ustaniecosięrozwarły.Trudnobyłobypowiedzieć,czy
smutnymczułsię,znudzonym,albojeszczesennym.Naglezapytał:
No,aileżcipłacićbędą?
Joannęzapytanietoobudziłonatychmiastzzamyśleniaczy
marzenia.Natychmiastgórną,rozwiewnąswojętęczęopuściładla
sprawpowszednich,któremiałydlaniejogromneznaczenie.Wesoło
znowupowiedziałabratu,żezarobekjejbędzieniewielki,jednakwich
wspólnemżyciuzaważywiele.Zresztątotylkopoczątek...ziarnko
doziarnkazbierzesięmiarka,ipóźniej,później...
Mieczysławwstał.Prosto,sztywniepostąpiłkilkakroków,chude
sweramionawwytartychrękawachzaokrągliłdokołakibicisiostry
imocnokilkarazywczołopocałował.Ona,skoczyłamunaszyję.
Uradowanabyłaizdziwiona.Objawyczułościbywałyuniegotak
rzadkie,żetakiegojakteraz,prawieniepamiętała.Potemdopiero,gdy
wziąwszyczapkęwyszedłdobiura,aonapogrążonawmyślachsama
jednasiedziaławkuchence,pogłowiejejprzemknęło:
Czyontakrozczuliłsiędlamniezpowodutegoprzyszłego
zarobku?Więconiczemwięcejniepomyślał,tylkoopieniądzach!...
Jednaktegowieczorusmutnemyśliprędkoodniejuciekły.Przy
zapadającymzmierzchu,zdołu,zpodpodłogi,wzbijaćsiękuniej
zaczęływciążgłośniejsze,niesfornegwary,stukania,krzyki.Była
tochwila,wktórej,gdyświatłodniausypiało,budziłsięiżycieswe
rozpoczynałszynk.Jakbyodgłosytegonocnego,podziemnegożycia
zmiejscapoderwały,Joannazerwałasięzławkiiszybkozbiegła
nadziedziniec.Biegłakumieszkaniuślusarzapijakaiżonyjego
praczki.Podrodze,suknijejuczepiłasiędziewczynkamalutka,bosa,
pucołowata,rumianaizkaczemiruchami,obokniejbiegnąc,razem
zniązniknęłazadrzwiamiciemnejsionki.Gdypoupływiedość
długiegoczasuwyszłyobienadziedziniec,zaniemiukazałsięślusarz,
człowiekbarczysty,ztwarząobrzękłąodpijaństwa,załzawionemi
oczamiiwielkąrozczochranączuprynąnadwąskiemczołem.
Zubraniaicałejpostacijegowiałnieporządekjegoprzyzwyczajeń,nie
byłjednakdniategopijanym,tylkoczegośuradowanym
irozrzewnionym.Zaprogiemswegomieszkaniapochyliłsię
ischwyciwszyrękęJoanny,zcałejsiłyswychwargpocałował.
JednocześniedużyKostuś,barczysty,ciężki,caływgrubepłótno
odziany,bosemistopamiciężkookamienieuderzając,zedzbankiem
pełnymwodypobiegłnaschodki,prowadzącedomieszkaniaLipskich.
OddośćdawnajużoddawałonczasemJoannieróżnedrobne,