Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zamówiłemcitwojąulubionąsałatkę.
Dziękuję.Długoczekałeś?
Wystarczająco,byzłożyćzamówienie,którewłaśniedonasidzie.
Pokilkusekundachpojawiłasiękelnerka.Postawiłaprzednami
talerzeidwakubkigorącejkawy.Byłamgłodna,trochęzestresowana
izłanasiebiezaswojeniepotrzebnemyśli.
Mike,jedenzestażystów,dostałpodobnopracęwinnym
magazyniepowiedziałam,gdyciszastałasiękrępująca.
Mówiłci?
Nie,alechodzątakieplotki.Jeślitoprawda,mamjednegorywala
mniej.
Gdybybyłowaswięcej,itakniemiałabyśżadnejkonkurencji.
Dziękuję.Uśmiechnęłamsię.Jeśliniedostanętejposady,
chybasięzałamię.Rodziceniemogącałeżycieopłacaćmimieszkania.
Pieniędzyzestażumamniewiele,więcciężkomówićojakiejkolwiek
samodzielności.
Położyłdłońnamojejipochyliłsiędelikatnie.
Dostanieszposadę,niemainnejmożliwościpowiedziałwolno
ispokojnie.
Chciałamwtowierzyć.Mogłabymwkońcustaćsięwpełni
niezależna.Znaturybyłamjednakpesymistką,więczwykle
zakładałamnajgorszescenariusze.
Kiedyprzerwadobiegałakońca,zapłaciliśmyzazamówienie
iopuściliśmylokal.Jacksonodprowadziłmniepoddrzwiredakcji,
czegonigdywcześniejnierobił.Zwykleżegnaliśmysięodrazuprzy
wyjściu.Onszedłnapasy,ajatekilkakrokówpokonywałamsama.
Naprawdęchciałamwierzyć,żenicsięniezmieniło,alewszystkie
znakiwskazywały,żecośjednakuległozmianie.
Zobaczymysięwieczorem?zapytał,zanimodszedł.
Zastanowiłamsięprzezchwilę.
Jasne.
Odwróciłamsięiniemaluciekłamdobudynku.Częstosię
widywaliśmy,ajednaktymrazemjegopytaniekazałomisiępoważnie
zastanowićnadodpowiedzią.Byćmożewariowałam,bonigdy