Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
inaczej.Wspinaczkapomurzewciemności,
spoglądaniewprzyszłość,wktórejnicniewidać,
tożsamość,któranaglezaczynasiękruszyć,
zbudowanazestrzępówiudawania,oddech
bezgłowegotowarzyszanakarku,apotemstrome
urwi​sko.Prze​ra​że​nie.
„Trzypróbyidwalata,alewkońcuodstawiłem
wyjawiłJohn.Uratowałomitożycie”.Teraznietykał
nawetdeserów,jeślimiałykroplęalkoholu:jedno
po​tknię​cieiprze​padłbyzkre​te​sem.
Cosiędziałopóźniej?Jakaśprzerwa,może
pokrywającasięzokresemuzależnieniaalbo
następującatużponim,Johnmiałwtedyżaglówkęczy
możeraczejjacht.Łodzienierobiłynamniewrażenia,
boniconichniewiedziałamwkażdymrazieJohn
uwikłałsięwtymczasiewzwiązekzjakąś
olśniewającąmłodąkobietą:rudowłosąwiedźmą,jak
sampowiedział,zDanii.AmożezeSzwecji?
Wsze​tecz​nica.Na​prawdęużyłtegosłowa.
Tefragmentyjegorecitalówbudziływemnie
zażenowanie,poczęścizpowodusłownictwa,
przebrzmiałegoisfatygowanego,aleteżzuwagi
nawydźwięk:przypominałotomokrąmłodzieńczą
fantazjęrodemz„Playboya”.Dziś,rzeczjasna,
nazwanobygomizoginem,alezdajemisię,żejego
wybuchywściekłościzpowodukobietkrętaczek,
cnotek,wiedźmiwszetecznicnależałyraczej
dopodzbioruogólnejmizantropiiJohna.Ludzkość,
wtymtakżeko​biety,uwa​żałzaka​ta​strofę.
Oczywiściezwyjątkiemswojejfrancuskiejżony,
którabyłachybakimśwrodzajusuperniani.Ijeszcze
Fra​nçois.
Françoismieszkałwmiasteczkuoddalonymogodzinę