Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
drodzenaDąbki,przeprowadziłsiędoniej.Czytyniechodziłaśtam
zciociąAsią,jakbyłaśmała?Kojarzyszgo?
Czyliniebyłtakicałkiemniestąd,choćprawiegoniepamiętałam.
DzieciciociAsi,wszystkieodemnieparęlatstarsze,świetnie
dogadywałysięzwnukiempaniLeonki,złotowłosymprzywódcą
bandyłobuzów.Jatambyłamnadoczepkębeksa,którąznakazu
swojejmatkimusieliwszędziezabierać.
Chybamruknęłamniepewnie.
Pamiętałamobdartekolanaito,żemoikuzynisłuchaligojak
urzeczeni,bobyłmiastowy.IżeodwiedzałpaniąLeonkęwwakacje.
Iżewogóleniewyglądałjaktendrabstojącypodświerkiem.
Będzieuczyłmatmywpodstawówce…Nowiesz,zapanią
Martynę.Podobnojegobabciazmusiładyrektora,bydał
mutostanowisko.Szantażem.Wiesz,onamachody,uczyławtej
szkolechybajeszczewepocelodowcowej.
Oderwałamwzrokodnauczyciela.Ksiądzdalejnawijał
iwymachiwałtymiswoimiróżdżkami,ajaniemiałampojęcia,cosię
dzieje.
No,wkażdymraziezakomunyciągnęłaszeptemZuza.
Zdrugiejstrony,onamapodejrzaniedużoenergiijaknaswójwiek.
Wzeszłymrokutakdałataciedowiwatuwsklepie,żesięcałydzień
niemógłpozbierać.
Wzruszyłamramionami.
Mojamamauwielbia.
Iwłaśnieotymchciałamztobąporozmawiać,Ted.
Omojejmamie?zdziwiłamsię.
Nie,oKościkiewiczu.TyodbieraszNikęzeszkoływewtorki?
Niepotrzebujeszczasempomocy?
Wczwartkipoprawiłam.Żeco,żeoncisiępodoba?
Odezwałamsięmożetrochęzagłośno,bostaryNowakowskiznowu
nanassyknął.Zuzamrugnęładomnieizamilkłyśmy.
SpojrzałamnaKościkiewiczazniedowierzaniem.Przecieżonnawet
niebył…jakikolwiek.Zgoda,wyróżniałsięnatledostępnego
materiału,aledostępnymateriał,główniechłopcyznaszejklasy,był
równieinteresujący,cozadaniazfizyki.Rywalizacjaniewydawałasię
uczciwa.
Zagranomarszżałobny,nauczycielkisięrozszlochały,atrumnę
zaczętopowolispuszczaćdogrobu.Pierwszeosobypodeszły
iwrzuciłydośrodkagrudkęziemi,innistaliwkolejce,bydołożyć
kolorowewieńcezwstążkaminastos.Zapanowałchaos.