Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
włosach.Obojętniepatrzęwlustro,bodziwniemałomnieobchodzi,
czydobrzewyglądam.Mamnagłowiedokładnietakąkoronę
zfrancuskiegowarkocza,jakąchciałam;jasnekosmykiwłosów
wysuwająsięzniejwcałkowiciekontrolowanysposób.Przede
wszystkimzwracamjednakuwagęnaoczy.takie…przygaszone.
Tendzieńjestdziwny.Niepamiętamwszystkiego;mam
przebłyski,jakterazprzedlustrem,alezeropojęcia,jaktutrafiłam.
Kiedymówięotymmamie,taśmiejesię,żeudzielamisię
przedślubnezdenerwowanie.Potemuciekadociotekikuzynek,które
równieższykująsiętu,wmoimrodzinnymdomu,bowwiększości
przyjechałyzdaleka.Wdomujestgłośnoidużosiędzieje,afryzjerka
imakijażystkauwijająsięmiędzyjednąosobąadrugą.
Możeiogarnęłamnieprzedślubnanerwowość,alenapewnonie
zpowodu,ojakimmyślimama.Toniejestpozytywneuczucie.Jak
mogłobybyć,skoroczujęsiętak,jakbymmiałazachwilę
zwymiotować?
WjednymzpokoinapiętrzeprzygotowujesięteżTomek.
Nasamąmyślotym,żemiałabymdoniegoiśćiwspólniezapozować
dozdjęć,którezaplanowałnaszfotograf,chcemisięrzygać.Nie
mogę.Tegowszystkiegojestdlamniezadużo.Odmiesięcyczujęsię
jakzwierzęuwięzionewklatce,aledopieroterazmamwrażenie,
żesamaprzekręcamkluczwzamku.
Uciekaj!krzyczyjakiśgłoswmojejgłowie.
Wkuchniczekanapanakawa!krzyczyzprzedpokojumoja
mama.
Spoglądamodruchowowtamtąstronęidostrzegamkierowcę,
którykładziekluczykidolimuzynynakomodzieikierujesię
kuodpowiedniemupomieszczeniu.Tomusibyćznak.Niewidzę
innegowyjścia.
Ruszamsztywnowtamtymkierunku;mojapięknabiałasuknia