Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kosmyknaduchem.
Tu.Wskazałapalcemnaczoło.
Delikatniewpiąłspinkęwewłosyzlewejstrony.Porazpierwszy
widział,jakAnnanieznaczniesięuśmiechnęła.Amożetylkomusię
wydawało,gdywrzeczywistościtobyłzwykłygrymas?Niemiał
czasunazastanawianiesię,bowdrzwiachstanęłapracownica
socjalna.
Jaktyładniewyglądasz!rzuciładoKaweckiej.Takapiękna
kobietazciebie!Mnieniepozwalaszsięczesać.
Opiekunkaniezostałazaszczyconanawetjednymspojrzeniem.
Kiedybyłanazewnątrz?spytałRyszard,wskazując
napensjonariuszkę.
Niemiałaochoty.Stojącaprzednimdziewczynawzruszyła
ramionami.Próbowałamwyprowadzić,aleniechciała.Krzyczała
iwyrywałasię.Nawettenfotografoddziennikarzyrobiłjejzdjęcie
wpokoju.
Mężczyznaprzypomniałsobierozmozdyrektorką.
Pozwoliłasięsfotografować?zapytał.
Tak.Aleniedałasięuczesać.Wpięłatylkozprzoduspinkę,
którąmadzisiaj.Wyglądaładziwnie,alecóż…Chybażaden
znaszychpensjonariuszyniewyglądanormalnie.Dziewczynasię
roześmiała,uważającswojesłowazadobryżart.
Szybkoumilkła,boRyszardniewyglądałnaubawionego.
Długopantujeszczebędzie?spytałazirytacją.Chciałabym
posprzątaćpokój.
Pożegnamsięizarazwyjdępowiedziałtakimtonem,
żeopiekunkamusiałaopuścićpomieszczenie.
PochwilipochylałsięnadAnną.
Jabłkamasznapółcezaspodniamiszepnąłjejdoucha.
Krówkischowałemtam,gdzieleżąskarpetki.Przyjadędociebie
zajakiśczas.Dowidzenia.
Nieodpowiedziała.Niepatrzyłananiego.
Jeszczerazogarnąłwzrokiempokój,wyjątkowoniemającochoty
goopuszczać.Minutępóźniejszedłkorytarzem.Miałnadzieję,żegdy
opuścibudynek,znikniedziwnewrażenieobawy,którenagle
googarnęło.Niezniknęło.Spotęgowałosięjeszcze,gdystojącobok
samochodunaparkingudostrzegłwoknieAnnępatrzącąwjego
stronę.Jakbyniechciała,żebyodjeżdżał.Nigdytakgonieżegnała.
***