Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁTRZECI
Elinaarezamarła.
–Nie–powiedziałcichoMads.–Tylkonieto.
–Cosiędzieje?–spytałabyłaStrażniczkazniepokojem.
–ToBękart–oznajmiłVoortenzezmęczeniemwgłosie.–
Nasłuchałemsiętychskur…
Niedokończył,bowtemziemia,choćnawskrośprzemarznięta,
eksplodowała.OszołomionaElinaarepatrzyła,jakjejwielkieokruchy
uderzająościanynamiotu,gdziechronilisięuchodźcy.Któryśznich
przechyliłwspierającąmateriałtyczkę,innyzrobiłwpłótniedziurę.
Wtejsamejchwilizdziurywziemiwyłoniłsięobrośniętywibrysami
ryj,apotemdwieogromnełapyuzbrojonewpazury.
Wstrząśniętapatrzyła,jakBękartpotrząsałbem,pozbywającsię
resztekziemi,igwałtownymwyrzutemprzednichkończynwyrywasię
zdziury.Zjegoryjawystrzeliłdługi,różowyjęzyk,któryoblepił
wpasieprzypadkowegożołnierzaizacząłgowlecprosto
dorozchylonejpaszczy.
–Nie–wyszeptałaiodruchowozłapałaMadsazaramię.
Tenjednakże,najwidoczniejwciążposłusznyodruchomwojownika,
wyszarpnąłrękęijużpędziłwstronęzamieszania,wykrzykując
rozkazy.Tuitampojawialisięludzie,niektórzyprzerażeni,aleinni
jużskupieni,uzbrojeni,czujninibywatahawilkówpotym,jakjeden
zichbraciwpadłwpotrzask.
GdybyBękartzaatakowałjakąkolwiekinnągrupęludzi,wzbudziłby
panikęizapewnemógłbyliczyćnaobfitąucztę.Naswojenieszczęście
wyłoniłsięwsamymśrodkuobozowiskaWiatru.
Któryśztowarzyszypochwyconegomężczyznyprzypadł
dopotworaizcałejsiłyciąłtoporempojęzyku.Brońodskoczyła,
jakbyjęzykbestiiwykonanybyłzniebywaleelastycznejsubstancji,ale
mimotożołnierzzdołałgomocnonaciąć.Trysnęłaróżowakrew,
apotwórkwiknąłwściekleiwsunąłjęzykdopyska.Zaryczał,targnął
łbemicofnąłsięnieco.Alenadbiegalijużkolejnizbrojni.Przezich
wrzawęprzebijałsięostry,ochrypłygłosMadsa.
–Tarcze!Tarcze!
TymczasemuwagęElinaareprzykułnamiot,wktórytrafiłygrudy