Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iwtensposóbnosząsięwdolinieTamizy.teżczęścitejwyspy
surowszeibardziejdżdżyste,niżnaszaczęść,itamludzienosząsię
grubiejniżmy;onizaśsaminiecosurowsiodnas.Niektórzyatoli
woląichwyglądniżelinasz;powiadają,żemająwięcejcharakteru
wrysachotowyrażenie.Zresztąjesttorzeczgustu.Wkażdym
raziemieszanemałżeństwamiędzynimianamidajązawszedobre
wynikidodałwzamyśleniu.
Słyszałemgodobrzejakkolwiekwzrokmójodwróconybył
odniego,gdyżowaładnadziewczynaznikławłaśniewefurtce
zwielkimkoszemwczesnegogrochu,ajadoznałemtegoniemiłego
uczucia,jakiegosiędoznaje,ujrzawszynaulicyinteresującąlubmiłą
twarz,którejsięprawdopodobniejużnigdywżyciudrugiraznie
spotka;milczałemwięcprzezchwilę.Wkońcuatoliodezwałemsię:
Jamiałemnamyślito,żeniewidzęnaokołosiebiebiedakówani
jednego.
Dickzmarszczyłbrwi,zrobiłzdziwionąminęirzeki:Oczywiście
nie;biedacybowiemzostająwdomulubwnajlepszymraziechodzą
poogrodzie,aleniewiemonikimchorymwtejchwili.Dlaczegoż
spodziewałeśsiępanspotkaćtakichbiedakównaulicy?
Ależnieodparłemniemiałemnamyślichorych.Jamiałem
namyślibiedaków,obżartusów.
Naprawdęnierozumiempanazawołał,śmiejącsięwesoło.
Musiszpanconajrychlejpoznaćmegodziadka,botenpanałatwiej
zrozumieniżja.Wista,siwosz!Pociągnąłlejceipojechaliśmydalej
wesołowkierunkunawschód.