Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
gdybyśjąistotniemiałzgubić?Ktośjąnapewneznajdzie,ibędziejej
używał,apankażdejchwiliotrzymaszdrugą.
Wziąłemfajkęzrąkdziewczęcia,bysięjejprzyjrzeć,apodczas
tegozapomniałemoswejostrożnościispytałem:
—Alebądźjakbądźmuszęzatopewniezapłacić?
Gdymwymawiałtesłowa,Dickpołożyłmirękęnaramieniu,
akiedyzwróciłemsiękuniemu,ujrzałemkomicznywyrazjegooczu,
którymnieostrzegłprzedpowtórnempopisaniemsięzwygasłą
kupieckąmoralnością;toteżzarumieniłemsięizamilkłem,podczas
gdydziewczynapatrzyłanamnieznajgłębsząpowagą,jakgdybymbył
cudzoziemcem,robiącympomyłkiwmowie,bowyraźniewcalemnie
pojąćniebyławstanie.
—Dziękujęcibardzo—rzekłemwkońcuzuczuciem,wsuwając
fajkęwkieszeńniebezodrobinypowątpiewaniawto,czynieznajdę
sięniebawemprzedsędzią.
—O!bardzomibyłoprzyjemnie—rzekłodziewczęzafektacyą
wzięciasiędorosłejosoby,corobiłodziwacznewrażenie.—Totak
miłoposłużyćtakiemustaremujakpandżentelmanowi,zwłaszcza
skoromożnapoznaćnapierwszyrzutoka,żeśpanprzybyłskądś
zzamorza.
—Tak,mojadroga—odparłem—podróżowałembardzowiele.
Gdympopełniałtokłamstwoprzezczystągrzeczność,chłopiec
wszedłznowuztacąwrękach,naktórejujrzałemwysmukłąflaszkę
idwiepiękneszklanki.
—Sąsiedzi—rzekładziewczyna,gdyżbratjejbyłwyraźnie
bojaźliwegousposobienia—proszęwasowychylenieposzklance
przedodejściem,botacygościeniezdarzająsięnamcodzień.
Chłopiecpostawiłtacęnastoleinalałsłomianejbarwywina
dodługichkieliszków.Niebędącodtego,wychyliłemwinoduszkiem,
bomiupałdniadokuczałimyślałem,żejeszczejestemprzecienatym
świecie,awinoreńskieniestraciłojeszczeswegosmaku,bojeżeli
piłemkiedykolwiekdobregoSteinberga,tomgowłaśniepiłonego
ranka;postanowiłemsobiewtejchwilizapytaćDickaprzy
sposobności,jakimsposobemmogąsięjeszczezdobyćnawyrób
dobregowina,skororobotnicyniesązniewolenipićfuzluzamiast
wybornegowina,któresamifabrykują.
—Czyżniewypijeciedonasszklaneczki,młodzisąsiedzi?
—spytałem.
—Janiepijęwina—rzekładziewczyna—wolęraczejlemoniadę;
ależyczęwamzdrowia.