Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
świat.Niepowinnobyćnaziemitakiegouczucia
„straconynawieki”.Stracićnawiekimożnatylko
samegosiebie.Utratajedyniezamrażabytczłowiekajak
wprzezroczystymkawalelodu.Gediminasjużnigdynie
będziesiwyczychory,niemożejużtakibyć.Jużnigdy
niewespniesięnawymarzonyszczytTybetu,zawsze
tylkobędziechciałsiętamwspiąć.Możewłaśnie
najlepiej,żejużniemożezrobić,czegoniezrobił,
powiedzieć,czegoniepowiedział,staćsiętym,kimnie
był(terazniejest).Niemuszęsięobawiać,żezadużo
pijezawszebędziepiłisięrozkoszował,piłisię
rozkoszował,napewnoniezostanietrzęsącymsię
zdechlakiemniepotrafiącymutrzymaćkieliszka.Nie
zdradzimnieiniezostawiwnieszczęściu.Jesttaki,już
nigdysięniezmieni.Możetoilepiej:byłobylepiej,może
byćlepiej,będzielepiej…Gediminasnigdzienieprzepadł
istoiteraznaroguchodnika(tamtegowieczorustał).
Wokółunosisięobojętnawileńskajesień,powietrze
pachniewilgotnymkurzemniczymolbrzymiwieloryb
wyciągniętyzmorzakurzu.Wieczórspowijasięwledwo
widocznąmgiełkęimokrebłyskilatarń.Niktnie
przejeżdża,wszyscyonaszapomnieli,Wilnonasopuściło.
Mgiełkęzabieraporywwiatru,wkałużachdługocichną
fale,nawodzieznówunosząsiębiaławeodbicialatarń.
Tacichoparującajesiennazupapowoliupaja.Wtakie
wieczoryWilnobezzębnymiustamiwielorybaszepcze
ochrypłetajemniczesłowa,wabiinęci,połykacię
iwypluwamocnonadszarpniętego,trącącego
wnętrznościamiwieloryba:oparamiwina,wódkiirumu.
Wyplutycałkieminaczejpostrzegaszmokre,otulone
półmrokiemdomyWilna,czającesięwciemnych
zakamarkachulic(tamtegowieczoruwidziałemwten
sposób).Wydawałosię,jakbyprzygotowałysiędoataku
zzasadzki.Wydawałosię,jakbyWilnowogólenie
oddychało,przykucnęłoiucichło,jakbyponuronacoś
czekało.Czekałyiszarepomniki,iubłocone,nadtrawione
dymemlipyWilna.Cośmusiałosięwydarzyć,szczególnie
dobrzerozumieliśmytomy,zabłąkaniwgłębiachstarego
miasta,przemoczenidrobnym,miejskimdeszczem.