Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PojejwyjściuMariazcórkąwróciłydokuchni.
TomiłozestronyDiany,żepamiętałaotobieiprzy
okazjizabrałamydładoJagodnazauważyłaseniorka,
dolewającsobieherbatyzporcelanowegodzbanka.
Wieszco,mamo,mniesięwydaje,żetoniejest
żadne„przyokazji”.
Jakto?Przecieżsamamówiła…
Właśnieniemówiła.Totyjejzasugerowałaś,aona
niezaprotestowała.
Naprawdę?zastanowiłasięMaria.Wiesz,może
tymaszrację…
Joannasięgnęłaporogalikazciastafrancuskiego
iugryzłasporykawałek.
Alechceszmipowiedzieć,żeonaspecjalniejedzie
doJagodna,żebyzawieźćkilkakawałkówmydła?nie
mogłazrozumiećseniorka.Przecieżtobezsensu.
TeżtakuważamzgodziłasięJoanna.Dlatego
próbowałamodtegoodwieść.Jaksamawidziałaś,
bezskutecznie.
Nicztegonierozumiem.
Jateż,chociażwydajemisię,żemojemydełka
towłaśniepretekst.
Pretekst?
Notak.ŻebypojechaćdoJagodna.
Tobezsensu.Tymrazemmatkaniezgodziłasię
zprzypuszczeniem.PrzecieżDianamożetamjechać
wkażdejchwili,niemusiszukaćusprawiedliwieńczy
pretekstów.
Nibytak…Joannaprzełknęłaostatnikęsrogalika.
Tylkożeonaostatniozachowujesiędziwnie.
Comasznamyśli?Mariaspojrzałabadawczo.
Nibyrobiwszystko,cotrzeba,nawetwięcej,mam
jednakwrażenie,żemyślamijestzupełniegdzieśindziej.
Widzisz,niepotrafiętegodokładniewyjaśnić,aletonie
tasamadziewczyna,którąpoznałamkilkamiesięcytemu
mówiłapowoliJoanna.