Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PojejwyjściuMariazcórkąwróciłydokuchni.
—TomiłozestronyDiany,żepamiętałaotobieiprzy
okazjizabrałamydładoJagodna—zauważyłaseniorka,
dolewającsobieherbatyzporcelanowegodzbanka.
—Wieszco,mamo,mniesięwydaje,żetoniejest
żadne„przyokazji”.
—Jakto?Przecieżsamamówiła…
—Właśnieniemówiła.Totyjejzasugerowałaś,aona
niezaprotestowała.
—Naprawdę?—zastanowiłasięMaria.—Wiesz,może
tymaszrację…
Joannasięgnęłaporogalikazciastafrancuskiego
iugryzłasporykawałek.
—Alechceszmipowiedzieć,żeonaspecjalniejedzie
doJagodna,żebyzawieźćkilkakawałkówmydła?—nie
mogłazrozumiećseniorka.—Przecieżtobezsensu.
—Teżtakuważam—zgodziłasięJoanna.—Dlatego
próbowałamjąodtegoodwieść.Jaksamawidziałaś,
bezskutecznie.
—Nicztegonierozumiem.
—Jateż,chociażwydajemisię,żemojemydełka
towłaśniepretekst.
—Pretekst?
—Notak.ŻebypojechaćdoJagodna.
—Tobezsensu.—Tymrazemmatkaniezgodziłasię
zprzypuszczeniem.—PrzecieżDianamożetamjechać
wkażdejchwili,niemusiszukaćusprawiedliwieńczy
pretekstów.
—Nibytak…—Joannaprzełknęłaostatnikęsrogalika.
—Tylkożeonaostatniozachowujesiędziwnie.
—Comasznamyśli?—Mariaspojrzałabadawczo.
—Nibyrobiwszystko,cotrzeba,nawetwięcej,mam
jednakwrażenie,żemyślamijestzupełniegdzieśindziej.
Widzisz,niepotrafiętegodokładniewyjaśnić,aletonie
tasamadziewczyna,którąpoznałamkilkamiesięcytemu
—mówiłapowoliJoanna.