Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zabenzynęoburzyłasięLisowska.Zabiorę,zawiozę,
ijuż.No,pakuj,Joanno,bozachwilęruszampopędziła
koleżankę.
Trzebabyłoodrazumówić,żeitakjedziesz
doJagodna.Mariapokręciłagłową.Wy,młodzi,
tojesteścietacyroztrzepani.Wogólenieumiecie
przekazaćsednasprawy…
Joannazmarszczyłaczoło,alewidząc,jakDiana
niecierpliwiezerkanadrzwi,zrezygnowałazdalszej
dyskusji.
Dobra,poczekajchwilę,zapakujęto,comam.
Tomożejednakdaszsięnamówićnaherbatę?
zachęcałaMaria.
Nie,naprawdęchciałabymjaknajszybciejwyjechać.
Diananiedałasięskusić.Usiądę,zaczniemy
pogawędkiistracęmnóstwoczasu.
Starszapanispojrzałazdezaprobatą.
Mamrozumieć,żerozmowazemnąimojerogaliki
znutellątostrataczasu?
Och,przepraszam,nietomiałamnamyśli.Diana
sięzaczerwieniła.Znowupopełniłamgafę…
Gospodynimachnęłaręką.
Nicnieszkodzi.Wybaczam.Uśmiechnęłasię
wyrozumiale.Iniedenerwujsiętak,wiem,cochciałaś
powiedzieć.
Dianazamierzałajeszczeusprawiedliwićswoją
niezręczność,alewłaśniezpiętrazeszłaJoanna
zpapierowątorbąwrękachiwręczyłapakunek
koleżance.
PowiedzMałgorzacie,żetunarazietylkomydła
różanepoinstruowałaDianę.Zamawiałajeszcze
lawendowe,aleczekamnadostawęsuszu.Izapytaj,
proszę,czybędziezainteresowanaziołowymi.Mam
jeszczezapaswrotyczuodpaniGrety.
Jasne,zapytamowszystkoobiecałaDiana.
Wieczoremwpadnęidamciodpowiedź.Dowidzenia.