Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
robić.Żeniemaochotynatakiebatalieiże
sąważniejszesprawyniżkupaspalonychdesek.
—Jakto„ważniejszesprawy”?Jakie?
—Niewiem.Niepowiedziała,ajaniewypytywałam.
Choćnieukrywam,żewłaśnietonajbardziejmnie
martwi.
—Myślisz,żegryziejącośinnegoniżtenpożar
—domyśliłasięMaria.
—Takwłaśnieuważam.
—Cotomożebyć?—zafrasowałasięsąsiadka.
—Przecieżniewydarzyłosięnicszczególnegowostatnim
czasie.Wydajemisięnawet,żewszystkobyło
wnajlepszymporządku.Piękneświęta,zabawa
sylwestrowa,późniejteichwalentynkiuKrzysztofa
—wyliczała,analizującskrupulatnieostatniemiesiące.
—Ajednakcośmusiałosięstać—obstawałaprzy
swoimWanda.—Nierozumiemtylko,dlaczegoDiananie
chcemiotympowiedzieć…
—Wkońcupowie—pocieszałająprzyjaciółka.
—Tak,trzebamiećnadzieję.Anaraziezająćsię
czymś,boprzezterozmyślaniaspaćniemogę—wyznała
Kowalowa.
—TomożeteżpowinnaśpićziołaodGrety?
—zaproponowałaMaria.
—Dianabardziejichpotrzebuje,azostałomijuż
niewiele.
—Poprosisz,toGretazpewnościąciprzyniesie.
—Niepojawiłasięjeszczeodtamtejnocy.—Wanda
podniosławzrokznadstolnicy.—Itoteżmniemartwi.
Seniorkiwmilczeniuzajęłysięlepieniempierogów.
Bocóżmożnabyłojeszczepowiedzieć?Sytuacjaniebyła
wesoła,anajgorsze,żeżadnaznichniemiałapomysłu,
jaktozmienić.