Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
G
retaniekryłazdumienia,gdydrzwiotworzyłjejStach.
—Ha,udałamisięniespodzianka!—zaśmiałsię
tubalnie,widzącjejzaskoczonąminę.
Zielarkazmierzyłagospojrzeniemizatrzymaławzrok
nagrubymkonarze,naktórymsięopierał.
—Czytonietwojastaralaska?
—Iowszem.Tyleżekiedyzacząłemjejużywać,miała
pomagaćwprzezwyciężeniubóluisłużyładotego,
żebymnieprzestałchodzić.Aterazpomagaminanowo
zacząć.Bezbólu.
—Ładnietoująłeś—przyznała.—Optymistycznie.
—Popatrzyładośrodkaponadjegoramieniem.
—Tomożejużniejestemtupotrzebna?
—Coteżtymówisz!—oburzyłsięStach.—Wiesz
przecież,żeumniedrzwizawszestojądlaciebie
otworem.
—Możeistoją,aletydalejjezasłaniasz—zauważyła
zlekkązłośliwościąGreta.
—Oj,czyżbyhumorciniedopisywał?—odciąłsię
mężczyzna.—Jużsięcofam,tylkodajmimoment,
bojeszczeniezbytzgrabniemiwychodząobroty.
—Mrugnąłdokobiety.
Zielarkaniepotrafiłapowstrzymaćuśmiechuipokręciła
głową.
—Niepotrafięsięnaciebiezłościć.Alemusisz
wiedzieć,żenapędziłeśmistracha.