Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
tudotarł.Dotarli–poprawiłsięzarazpodkomisarz.
–Nieprzekonujemnieto–zaoponowałodważnie
młodszypolicjant.Miałniższystopień,aleniebałsię
stawiaćwłasnychhipotez.–Mógłzatrzymaćsamochód
naskrajuparku,wywlecgolasazautaikopamizapędzić
nawyspę.
–Spójne–odrzekłSadowskipokrótkimnamyśle,łypiąc
okiemtonawysepkę,tonaścieżkę.–Skoromógł
ukrzyżowaćtegoczłowieka,mógłmuteżkazaćprzejść
drogękrzyżowąwwodzie.Wkażdymraziezpewnością
sporoczasumuzajęło,żebytowszystkospokojnie
obmyślić,przygotowaćiwdrożyć.
–Strateg.
–Planista.Nadodatekcałkowiciepozbawiony
skrupułów.Nielubiętakichtypków.Itobardzo
–zakończyłznaciskiemnaostatniesłowo.
Dwajtechnicyzataszczyliczarnywórideski
dopontonu,anastępniesamizajęliwnimmiejsce.Kilka
żwawychruchówwiosłamiijużprzybijalidobrzegu.
Madrygałzdmuchnąłlistekzdłoni,któryzrobił
wpowietrzukilkasalt,poczymprzykleiłsiędotafli
wody.
–Paluchyizdjęcianacito.Możejestwnaszejbazie
–zakomenderowałSadowski.
Pierwszybezsłowapochyliłsięnadworkiem,drugi
wziąłskrzyżowanedechypodpachęiposzedłwstronę
samochodu.Włożyłdrewnodobagażnikaizarazwrócił,
byrazemzeswoimkolegąodtransportowaćzwłoki
iponton.
–Machniemysobierundkęwokółstawu–powiedział
domłodszegokolegi.