Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zpewnościąprzeszukanoterenprzedichprzybyciem,
aleniezaszkodzipopatrzećpoprzednikomnaręce.
Zresztąufalitylkosobie,dlategostopniowo,krok
pokroku,sprawdzaliwszystko,cowydawałosiędziwne
albonienamiejscu.Nicjednaknadłużejnieprzykułoich
uwagitylkowzaroślach,nieopodalceglanegomostku
nadniewielkimkanałemdopływowym,szczuryharcowały
obokmartwejkaczki.NaulicySudeckiej,któraciągnęła
sięwzdłużwschodniejgranicyparku,pomalutkugęstniał
ruchsamochodowy,aoniciąglestalinakładce,mając
zaplecamistaw.
Możemaszrację.Załóżmy,żezatrzymałsięwłaśnie
gdzieśtutaj,przytejulicy.Potemkilkomauderzeniami
pięściwygoniłfacetazautaizapędziłnawyspę.Sudecka
niejestgłównąarteriąmiasta,aleniejestteżperyferyjną
uliczką.Wnajbliższymsąsiedztwieżyjeconajmniej
kilkadziesiątrodzin.
Marozmachodrzekłzpewnymuznaniemwgłosie
Madrygałkiewicz.Rzuciłwypalonegodofiltrapapierosa
naziemięiprzydusiłgopodeszwąbuta.
Ajeślikazałmusięrozebraćdopieronawyspie?No,
alegdybytak,toteżmusiałbrodzićwwodzie.Starszy
stopniempolicjantraczejgłośnomyślał,niżmówił
dokolegi.Amożekazałmuciągnąćponton?Stawnie
jestprzecieżzbytgłęboki.Utopićsiętuniesposób.
Ruszylidalej.Zakręciliprzycisowymzaułku
mrocznymiposępnym,jaktylkocisowylasbyćpotrafi.
Zatrzymalisięniemaldokładniewtymsamymmiejscu,
zktóregoprzedkilkudziesięciomaminutamiruszyli.
Sadowskiusiadłnaławceitrochębłędnymwzrokiem
wpatrywałsięwwyspę.Technicywłaśniezłoskotem
zamknęlidrzwipolicyjnegoauta,leczonniezwrócił