Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kamieniutakbliskojeziora,żeczubkamibutówniemal
muskałjegogruźliczątoń.Spojrzałwdółiprzeszył
godreszcz.Zdawałomusię,żestawoddychaiżezaraz
zotchłaniwyłoniąsięlepkiedłonie,którechwycą
gozanogiiwciągnąpodpowierzchnię.Toukłucie
wyobraźniocuciłogomomentalnie.Cofnąłsięokrok
ispojrzałnapłetwonurka.Zdecydowanymruchemręki
dałmuznak,żebywracał.Tamtenzdjąłztwarzymaskę
iskierowałsięwstronębrzegu.
–Podwodnyśmietnik.Parębutelczyn,jakieśkalesony,
trochęprzeżartegordzążelastwa,oderwanagłowalalki
–wyliczałnurek,stojąckilkametrówodsuchegolądu.
–Dzięki.ZwijajmaneleidoFortecy–odparł
mechaniczniezmęczonymgłosemSadowski.
Tamtenwyszedłnabrzeg,zdjąłpłetwyiposzedł
wstronęstojącegonaparkowymspacerniakupolicyjnego
wozu.Sadowskiprzezchwilęodprowadzał
gospojrzeniem.Niewyglądałdobrze–nieprzespane
zmęczeniewycisnęłomucieniepodoczami.Trudyzłej
nocypotęgowałunoszącysięwpowietrzuaromat
dworcowegowychodka.Smródbardzodawałsięweznaki
takżekoledze,któryschowałnoswzrolowanejdłoni,ale
żeskutektegodziałaniabyłwzasadzieżaden,więczaraz
opuściłrękę.Sadowskiemuprzyszładogłowymyśl,
żeprzestępcawsypałcośdowody,cowreakcjiznią
utworzyłomgłęipodjejochronądałnurawmiasto.
Pozostawiłposobiecuchnącyklozetemspadekizniknął.
Jeszczekilkaminuttemubylinawyspie,którastałasię
niemymświadkiemstrasznejioddawnaniestosowanej
śmiercikrzyżowej.Nagieciałoprzywiązanezaramiona
inogidoskrzyżowanychdesekbezwładniezwisałopośród
chaszczy.Drewniany,mocnospłaszczonyiksopierałsię