Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przyjdziejejpożałowaćtejmyśli.Drzwijejpokojuotworzyłysię
zimpetem,aonapodskoczyłanatendźwiękiodruchowopołożyła
dłońnaklatcepiersiowej,jakbychciałaprzytrzymaćswojeserce
nawypadek,gdybypróbowałosięztejklatkiewakuować.
–Anitka!Cosięboisz?–Przybyłymężczyznamiałgłośny,lekko
skrzeczącyiniezwykleirytującygłos,oczymzdawałsięniewiedzieć
lubnieobchodziłogoto,jakwkurzałniminnych.–Cośnasumieniu
chybamasz?–dodałżartobliwymtonem,aonanajegojakże
wyszukanydowcipnieporuszyłachoćbykącikamiust.
PodkomisarzMieczysławPisarczyk.Staryglinazrówniestarymi
nawykami,noszącygłowęwyżejniżinnigłówniedlatego,
żewlądeckimkomisariaciereprezentowałjednostkępolicji
kryminalnej.Jużdawnozprawemdoemerytury,zawzięcienaniąnie
przechodził,liczącchybanamedalzazasiedzenie.Miałposiwiałe
włosy,którerosłynanienaturalnieokrągłejgłowie.Podczasrozmów
znimAnitajednaknajbardziejzwracałauwagęnadługiihaczykowaty
nos,któryzresztąmiałwzwyczajuwciskaćwnieswojesprawy.Był
wysoki,szczupły,kiedyśmożenawetprzystojny,jednakniepotrafiła
wnimtegodostrzec,bowzbudzałwniejzbytdużąirytacjęswoimi
wwiększościprostackimizachowaniami.
–Cojest,Mietek?–zapytałagrzecznie,starającsięukryć
rozdrażnieniewgłosie.
–Sprawajest,słoneczko.Idealnadlaciebie.
Wiedziała,czymsąsprawy„idealnedlaniej”.Pierdoły,doktórych
niechciałosięjechaćżadnemuzwielkichpanówoficerów,więc
wysługiwalisięnajmłodsząstopniemkoleżanką.Jeszcze
to„słoneczko”…Cozatyp.
–Niechzgadnę…Ktośwcisnąłnakasiesamoobsługowej
wBiedronceziemniakizamiastbatatówiokradłportugalskiekorpo
natrzypięćdziesiąt?
Mietekpatrzyłnaniąprzeztrzydługiesekundy,jakbydopiero
przetwarzałwgłowietreśćjejkomunikatu.Potemroześmiałsię
serdecznieipogroziłjejpalcem.