Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
izajmiesięjegoleczeniem.Uznałnajwyraźniej,żelepiej
pozbyćsięproblemu,klaczitaknienależała
donajbardziejurodziwych,apocomiećnakarku
fundację,któramogłabyzainteresowaćsięwarunkami
życiapozostałychzwierząt.
Terazczekacięlepszeżycie,zobaczysz!obiecała
dziewczyna,ocierającłzyzpoliczka.
Zabrałasiędoczyszczenia,wciążłagodnie
przemawiającdoklaczy.Opowiadałaostadziekoni,
równiepokrzywdzonychprzezlos,którejużczekająnanią
napadokach.Zapewniała,żeAriaznalazławkońcuswoje
miejscenaziemi.Klaczstrzygłaodczasudoczasu
uszamiiparskała,jakbyrozumiałasłowadziewczyny,lecz
imniedowierzała.
Lila,skończyłaśjuż?Naddrzwiamiboksuukazałasię
opalonasierpniowymsłońcemtwarzWiktorii.
Ciszej,bowystraszysz!syknęławodpowiedzi.
Przepraszam,czasemsięzapominam.Wiktoria
uniosładłoniewobronnymgeście.Agnieszkakazała
zawołaćwszystkichdoświetlicy.
Jasne,zachwilęprzyjdę.Lilakiwnęłagłowąwstronę
swojejwysokiej,szczupłejprzyjaciółki.
Pozbierałaszczotkiipodrapałajeszczeklaczzauszami.
Zamknęładrzwi,poczymruszyławybrukowanymcegłą
chodnikiem,któryoddzielałsłużącydozajęćhipoterapii
piaszczystyplacoddobudowanejwtymmiejscu
drewnianejstajnizangielskimiboksami.Wszystkie,
oprócztego,wktórymstałaAria,byłypuste.Konie,które
niewymagałyjużleczenia,przebywałycałądobę
napastwiskach,gdziemiałypostawionewiaty.Tylko
niektóre,bardziejwymagające,sprowadzanonanoc.
Zresztąniezmieścilibywszystkichkoniwstajniach,było
ichtakdużo,żeczęśćmusiałasiłąrzeczystaćnadworze.
Lilianapodeszładotylnegowejściamurowanejstodoły
zaadaptowanejnastajnię.Wbudynkumieściłosię