Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zaskoczonyspytał:„Dlaczegotakranowstałeś?”.
Odpowiedziałem,żeprzecieżstukałwszybę.„Nigdzienie
stukałem”powiedziałzdumiony.Poszedłem
dogorzelnika(wmajątkubyłagorzelnia)iopowiedziałem
mucałąhistorię.Zacząłsięzemnieśmiać.Widząc
jednak,żejestemroztrzęsiony,nalałmispirytusu
zsokiem.Trochęmnietorozgrzało,trochępogadaliśmy
iposzedłemdoudoju.
OszóstejranoprzyszedłMuzyka,Ukrainieczewsi
Zabuże,mójkolega,którypracowałwkancelarii.
Odwołałemgonabokimówię:„Idędziśdociebiespać”.
Niemiałnicprzeciwkotemu,wręczprzeciwnie.
Powiedział,żejegomamaisiostrasięucieszą.
Tylkoweźjakąśwódkę,cośdojedzenia,boniewiele
mamywdomudodał.
WtymczasieNiemcyjużsięwycofali.Przyokazji
przygonilidoHujczycałetabunybaranów.Ponieważ
wszyscymieliśmyrodziny,któretrzebabyłowyżywić,
tocopewienczasjakiśbaranrzekomołamałnogę.
Trzebagowięcbyłozarżnąć.Piekliśmygopotem
wolbrzymimpiecuchlebowym.Wziąłemwięcudziec
barani,dwieflaszkispirytusuipopołudniuposzliśmy
zMuzykądojegodomu.Kobietyrzeczywiściesię
ucieszyły.Przyalkoholuidobrymjedzeniubawiliśmysię
świetnie,sięściemniło.Nagledopokojuwpadłamatka
Muzyki.
Gasimyświatła,bochybaidąpowiedziała
przerażona.
Rzeczywiścieszli.Byłoichsłychać.Zabużetowieś
bardzogliniastaigdytylkodeszczpopadał,trudnobyło
gdziekolwiekprzejść.Wzdłużchałupwykopanowięcrowy,
ananichułożonoszerokiekładki,podktóreściekała
woda.Właśnietekładkidudniły…MatkaMuzykikazała
zgasićświatło.Właściwieniewiedzieliśmy,ktotoidzie,
ponieważwewsipojawialisięniekiedyipolscy