Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Piętnemnapromieniowany
Owielunasionach
Doposypywaniachleba
Berłożycia
Splecionewewieńce
Kupamięcizmarłych
Przynosicielsnów
Isłodkiegozapomnienia
PONIEDZIAŁEK6
Piękny,słonecznydzieńzławicąchmur,któraraz
zarazemzbierałasięiwycofywałaznadNess.Przed
trzeciąskończyłsięprzypływ,więcszedłemgodzinę
przezpiaskidosklepuJackapopapierosy.Podrodze
minąłemdwausmarowaneolejemnurzyki,jedenjuż
martwy,drugicałkiembezruchu.Martwelub
umierająceptakipojawiająsięwzdłużwybrzeżaniemal
codziennie.Niemiałemserca,bygodobić;jutro
oczywiściebędziemartwy,rozerwanynastrzępyprzez
czarnowrony,którekrążąwśródmew,czekającnaich
koniec.
Popowrociedodomuzapaliłempapierosa
ipowędrowałemdoogrodu,gdzie,kumemu
zdumieniu,rozmarynpokryłsiękwiatami.
*
Zeszłegorokumroźnelutowewiatryzahamowałymoje
rośliny–wkwietniubyłypoczerniałeizszargane–ale
latojewskrzesiłoiwyrosłynazdrowekrzewy,wysokie
naokołostopę.Rozmaryn–
Rosmarinus
,rosamorska,
okazałsiębyćdośćodporny.Mójsąsiadmieszkający
drzwiobokmastary,sękatyokaz–wszystkieksiążki