Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
—Wyprowadzaszsięzdomu?—spytałaJustyna.
—Mamdowyboru—odcięcieprzeszłości,albonawrót
bulimii—Andżelamówiłatoowielezagłośnojaknapo-
trzebyrozmowyprowadzonejprzezsprawnetelefoniczne
łącza,alechodziłooczywiścieoto,żebymatkawdrugim
pokojunieuroniłaanijednegosłowa.—Dzisiajznówcałą
nocrzygałam.Mójpsychoanalitykpowiedziałmi,żewpa-
dłamwschizogennąpułapkępodwójnegowiązania.Rozu-
miesz:jająjem,apóźniejwyrzygujęzsiebie.
—Kogojesz?—spytałaJustynazniepokojem.
—Mojąmatkę.To,żeniekarmiłamniepiersiąwywo-
łałowemniedodziśnienasyconygłóduczuciowo-emocjo-
nalny.Aletooczywiściechory,toksycznyzwiązek…
Andżelazawszerzucałatakietekstyibardzoprędko
wszyscywszkoleodsunęlisięodniej.Tozresztąniespe-
cjalniejejprzeszkadzało,dalejprzezcałeprzerwytokowała
oswoichtraumach,psychoanalizie,aostatniocorazczę-
ściejoróżnychwróżkachiegzotycznychwierzeniach,czym
byładoszpikukościzafascynowana.Potrzebamówieniatak
byławAndżelicesilna,żesłuchaczwzasadziesięnieliczył,
anawet—mogłogowcaleniebyć.Dotakiejostateczności
niedoszłowszakże,miałabowiemJustynę.Zawszewierną,
cierpliwą,życzliwiezainteresowaną,którejniezrażałskraj-
nyegocentryzmprzyjaciółki,aniteżjejimagetechno,aleto
takokropnietechno,żeażzdawałsięparodiąstylu.Justyna
chwilamidochodziładowniosku,żegdybynietewszystkie
dziwactwazwłosami,ciuchyjakobudowacyborgaipstro-
kaciznatatuaży,Andżelapoprostubyłabysobieszarąmy-
szą,jakjejmatka—kobieta,zaktórąnapewnonigdyżaden
facetnieobejrzałsięnaulicy.
Alelubiłająiuważałazabliskąprzyjaciółkę.Tymbliż-
szą,imbardziejwszyscyinniwklasieunikaliinielubiliAn-
dżeliki.Poczytywałatosobiewręczzaprzedmiotdumy,że
onajednadorosłapoziomemdorozmówopsychologii,re-
14