Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Sylwia
Kacpopiątkowymbankieciejestjeszczegorszyniżten,
któryodczuwaszposobotniejimprezie.Kumulowane
przezcałytydzieńzmęczenie,zarwanenoce,stresy
ifrustracjemieszająsięzdarmowymalkoholem,
któregobojestdobryizadarmozawszewypijasz
zadużo.Jeśliwracaszdodomusama,zaciągaszzasłony,
stawiaszkołołóżkabutelkęwodyiśpiszdopołudnia.Jeśli
wracaszzkimś,spławiaszgobladymświtemiśpiszdalej.
Wszyscyzbranżywiedzą,żewsobotnieprzedpołudnie
niewypadadzwonićiniemasensupisaćdokogokolwiek,
bowszyscyznajdująsięwpodobnymstaniezwiotczenia
ciałaiumysłu.Toteżniepomierniesięwkurwiłam,kiedy
jakiśnieogarniętycymbałzacząłdomniewydzwaniać
wsobotęoświcie.Jużmiałamopierdolićdelikwenta
iwtensubtelnysposóbnauczyćstolicznejkultury,ale
okazałosię,żetymignorantemjestAśka,aAśkaniejest
zbranży,anawetniejestzWarszawy,więcniezna
tutejszychplemiennychrytuałówinienaruszalnychzasad
współżycia.Inaprawdętylkodlategoniezjebałamjejjak
burejsuki.Jednakodmiłosierdziadoodebraniatelefonu
dalekadroga.Wyłączyłamdzwonekiposzłamspać.Dwie
godzinypóźniejzobaczyłam,żemamchyba
zedwadzieścianieodebranychpołączeń.Wszystkie
odAśki.